Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Barbara Nowak zaatakowała szkołę, która wsparła transpłciowego ucznia

09.06.2022

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

Barbara Nowak zaatakowała szkołę, która wsparła transpłciowego ucznia

fot. pexels.com

Uczeń pierwszej klasy technikum poprosił nauczycieli, by zwracali się do niego innym imieniem niż to zapisane w metryce, przedstawił nawet stosowną opinię psychologa z poradni. Jedna z nauczycielek poskarżyła się małopolskiej kuratorce oświaty Barbarze Nowak, która postanowiła interweniować w szkole.


Tomek jest uczniem pierwszej klasy technikum w jednej z podkrakowskich miejscowości. Kilka miesięcy temu jego rodzice dowiedzieli się, że od lat zmaga się z problemem własnej tożsamości płciowej. - Wcześniej nasze dziecko miało myśli samobójcze, okaleczało się, a my nie wiedzieliśmy o co chodzi. To trwało wiele lat - opowiada w rozmowie z portalem “Miasto Pociech” pani Maria, mama Tomka. - Syn wyznał prawdę dopiero na początku tego roku szkolnego. Otworzył się przed panią psycholog z publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej. To świetna terapeutka, pierwsza osoba, której moje dziecko w pełni zaufało.

Wskazania dla nauczycieli

Psycholog wystawiła Tomkowi opinię. Czytamy w niej, że w trakcie spotkań z nią ujawnił, że identyfikuje się z płcią męską, co jest niezgodne z przypisaną mu płcią przy urodzeniu. Że proces uświadamiania sobie tożsamości płciowej trwał u niego kilka lat, czemu towarzyszył silny dyskomfort psychiczny. Psycholog zaznaczyła, że w momencie ujawnienia bliskim prawdy o sobie, uzyskania ich pełnej akceptacji i wsparcia jego stan psychiczny znacznie się poprawił. “Akceptacja środowiska jest jedną z ważniejszych potrzeb człowieka. Dzięki niej buduje się poczucie własnej wartości i niezależności” - napisała psycholog, a wśród wskazówek dla nauczycieli, jak postępować z uczniem wymieniła m.in. to, by zwracać się do niego preferowanym imieniem i używać form gramatycznych męskich. Wśród wskazań znalazło się również zapewnienie Tomkowi życzliwej i akceptującej atmosfery w szkole; czuwanie nad jego relacjami z rówieśnikami; a w miarę możliwości zapewnienie komfortu w sytuacjach związanych z przebieraniem się, czy korzystaniem z toalety.

Kilka tygodni temu opinia trafiła na biurko dyrektora szkoły. Ten zareagował bardzo pozytywnie. Przesłał dokument do wszystkich nauczycieli i poprosił, by stosowali się do zawartych tam wskazań. Większość uczących tak właśnie zrobiła. Również uczniowie technikum nie mieli z tym żadnego problemu, w pełni to zaakceptowali, a Tomek od początku mógł liczyć na ich wsparcie. Sami pilnowali, by nauczyciele nie zapomnieli, jak mają się zwracać do chłopaka.

- Wszystko było dobrze, dopóki jedna z nauczycielek, która nawet nie uczy w klasie mojego dziecka poinformowała o sprawie kuratorium oświaty - opowiada pani Maria.

Do szkoły zadzwoniła sama kuratorka Nowak i - jak twierdzi pani Maria - miała obśmiać opinię i uznać ją za niezgodną z prawem. Powiedziała też, że szkoła nie musi się do niej stosować”.

- Kompletnie tego nie rozumiem. Zdziwiło mnie, że opinia wydana przez publiczną poradnię psychologiczno-pedagogiczną jest podważana przez historyka, jakim jest kurator Nowak i to bez żadnego uzasadnienia - mówi pani Maria.

Mama Tomka ma ogromny żal do nauczycielki, która doniosła na szkołę do kuratorium. - Skoro nie chciała wyjść naprzeciw potrzebom mojego dziecka, mogła to zachować dla siebie i dalej zwracać się do niego żeńskim imieniem. Po co robiła taką aferę, stawiając dyrektora szkoły i innych nauczycieli w bardzo niekomfortowej sytuacji? - zastanawia się pani Maria.

To nie jest opinia kurator Nowak


Zapytaliśmy Barbarę Nowak na jakiej podstawie uznała, że opinia poradni i wydane zalecenia są niezgodne z prawem. Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do kuratorium dwa tygodnie temu. Właśnie nadeszła odpowiedź.

Czytamy w niej, że Barbara Nowak interweniując w szkole przekazała dyrektorowi informacje, które nie są jej opinią, a jedynie “przywołaniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa”.

Jak czytamy w przesłanym nam mailu z kuratorium “opinia psychologa nie może stanowić dokumentu determinującego płeć metrykalną. Do momentu zmiany płci metrykalnej w odpowiednim postępowaniu, organy publiczne – w tym dyrektorzy szkół i nauczyciele, związani są treścią aktu urodzenia dziecka i zawartymi w nim informacjami”.

Mama Tomka: - Prośba, żeby do mojego dziecka zwracać się męskimi końcówkami i preferowanym imieniem ma się nijak do jakichś aktów prawnych, o których pisze pani kurator. Zrozumiałabym jej stanowisko, gdybyśmy domagali się na tym etapie zmian w dzienniku, czy innych szkolnych dokumentach, ale przecież my tego nie chcemy. Chodzi nam wyłącznie o dobrostan psychiczny naszego dziecka. Chcemy tylko, żeby ze względu na to, że źle się czuje w swoim ciele mówiono do niego jak do chłopaka, o nic więcej nie chodzi. Tylko o słowa. To jest tym bardziej uzasadnione, że wkrótce rozpocznie terapię, zacznie przyjmować hormony, a w przyszłym roku przejdzie pierwszą operację korekty płci.

CZYTAJ TAKŻE:
Barbara Nowak do uczniów o dzieleniu według orientacji seksualnej





Szkoła nie chce komentować sprawy. Problem może mieć również poradnia, która wydała opinię.

- Jej dyrektorka już została wezwana do kuratorium, prawdopodobnie będą chcieli unieważnić tę opinię - mówi pani Maria, która w przyszłym tygodniu ma w tej sprawie spotkać się z dyrektorką poradni. - Sama nie wiem co mam zrobić. Jeśli opinia zostanie unieważniona, to zaszkodzi to mojemu dziecku, jej utrzymanie oznacza, że problemy może mieć dyrektorka poradni, a tego też bym nie chciała - dodaje mama Tomka.

Kurator Nowak dba o bezpieczeństwo KAŻDEGO ucznia?


W mailu przesłanym do kuratorium oświaty zapytaliśmy również, jakie kroki podejmuje małopolska kurator oświaty, by transpłciowi uczniowie czuli się bezpiecznie w małopolskich szkołach. W odpowiedzi kuratorka Nowak napisała: “Małopolski Kurator Oświaty dba o bezpieczeństwo KAŻDEGO ucznia”.

O tym, jaki jest stosunek małopolskiej kurator oświaty do problemu transpłciowych uczniów mogliśmy się przekonać chociażby w kwietniu ubiegłego roku. Wówczas Nowak udzieliła wywiadu portalowi wpolityce.pl. Odniosła się w nim do wcześniejszego wpisu Krystyny Pawłowicz, która napisała na Twitterze o transpłciowym dziecku uczącym się w podstawówce w Podkowie Leśnej.

Była posłanka PiS i sędzia Trybunału Konstytucyjnego podała pełne dane placówki, wymieniła z nazwiska dyrektorkę szkoły i stwierdziła z oburzeniem, że nauczyciele zostali zmuszeni, by nazywać dziecko żeńskim imieniem, choć w oficjalnych dokumentach jest inaczej.

Słowa Pawłowicz ściągnęły na nauczycieli, rodziców dziecka i dyrektorkę falę hejtu. Szkoła została skontrolowana przez kuratorium.

Pawłowicz kasuje wpis, Nowak jej broni


Po ostrej krytyce medialnej i zapowiedzi złożenia zawiadomienia do prokuratury Krystyna Pawłowicz skasowała tweeta. „Dla dobra dziecka kasuję swój wtorkowy wpis” – napisała. Potem dodała: "Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana niż mnie o tym poinformowano. Nie chciałam sprawić przykrości dziecku. Przepraszam Cię."

CZYTAJ TAKŻE:
Barbara Nowak jest homofobką i bigotką? Zapadł wyrok sądu





Wówczas z pomocą przyszła jej małopolska kurator oświaty. We wspomnianym wywiadzie stwierdziła: “Pani profesor Pawłowicz miała rację, bo nikt z nauczycieli nie ma prawa zmieniać tego, co jest w aktach wydanych zgodnie z prawem. Jeżeli jest wpisana płeć dziecka: dziewczynka, to znaczy, że należy zwracać się do niej jak do dziewczynki. Wiemy, że w tej chwili są różne sytuacje i wynikają one z bardzo różnych względów. Czasem jest to kwestia tego, że rodzice być może postępują niewłaściwie i ukierunkowują dziecko do takich zachowań (...) W szkole nie powinno dochodzić do takich sytuacji, a każdy przypadek trzeba bardzo indywidualnie rozstrzygać. Z całą pewnością jednak nie można decyzją Rady Pedagogicznej czy dyrektora zmieniać zapisów prawa.

Barbara Nowak: dziecku trzeba pomagać, a nie wolno szkodzić


Następnie przyznała, że w Krakowie ma co najmniej kilka takich przypadków jak ten z Podkowy Leśnej.

"Takie sytuacje powodują ogromne zamieszanie, ogromny dyskomfort dla całej klasy. Nie można tutaj patrzeć tylko i wyłącznie na tę jedną osobę, nie biorąc pod uwagę samopoczucia całej pozostałej części klasy. Oni są w tym momencie zdezorientowani, nie mają pojęcia, o co chodzi, zaczynają się czuć mało bezpiecznie" - stwierdziła.

Na pytanie dziennikarza portalu, czy istnieją jakieś odgórne wytyczne kuratoriów co do postępowania w takich sytuacjach odparła: “Nie. Absolutnie nie. Wierzymy – mówię tu jako kurator – w mądrość pedagogów, nauczycieli. Razem przecież współpracujemy z psychologami, z poradniami pedagogiczno-psychologicznymi i naprawdę to jest kwestia podstawowej wiedzy pedagogicznej, że dziecku trzeba pomagać, a nie wolno szkodzić. To jest podstawowa sprawa. Wydaje mi się, że nie ma potrzeby stosować wytycznych”.


*Imię ucznia i jego mamy zostało zmienione. Celowo nie podajemy też nazwy szkoły, by nie narażać dyrektora i nauczycieli na hejt.

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio