Ministerstwo Edukacji i Nauki przygotowało kolejną nowelizację Karty Nauczyciela. Projekt zakłada skrócenie awansu zawodowego do dwóch stopni – nauczyciela mianowanego oraz nauczyciela dyplomowanego i zastąpienie stażu „przygotowaniem do zawodu nauczycielskiego”, które ma trwać 3 lata i 9 miesięcy i kończyć się egzaminem na nauczyciela mianowanego. W nowelizacji znalazła się też propozycja, by nauczyciele spędzali w szkole dodatkowo jedną godzinę w tygodniu. Minister edukacji tłumaczy to potrzebą zagwarantowania uczniom i ich rodzicom możliwości konsultacji z nauczycielem.
Nauczyciele chcą dymisji ministra
Projekt trafił do konsultacji społecznych i spotkał się z ostrą krytyką związków zawodowych.
Zarówno “Solidarność”, jak i Związek Nauczycielstwa Polskiego negatywnie zaopiniowały przedstawione im propozycje. Szef nauczycielskiej “Solidarności” Ryszard Proksa wysłał nawet w tej sprawie list do premiera Mateusza Morawieckiego wzywając go natychmiastowego zdymisjonowania Przemysława Czarnka.
Z kolei Sławomir Broniarz, prezes ZNP prezentując negatywną opinię do projektu stwierdził:
- Minister Czarnek przywraca godzinę karcianą. Przypominamy, że godziny karciane zostały zlikwidowane przez rząd PiS w 2016 r. Wtedy politycy PiS mówili, że są one niekonstytucyjne. Teraz minister Czarnek powraca do tego pomysłu. To próba zakulisowego zwiększenia obowiązkowego pensum zajęć nauczycieli, bez zagwarantowania prawa do adekwatnego wynagrodzenia z tego tytułu.
20 procent więcej?
Zdaniem ministra Czarnka nauczyciele otrzymają jednak w zamian “adekwatne wynagrodzenie”. Szef resortu edukacji na antenie TV Trwam stwierdził wczoraj, że dzięki zaproponowanej nowelizacji KN osoby wchodzące do zawodu otrzymają od września 20-procentową podwyżkę. Dodał, że zmiany obejmą ok. 200 tys. nauczycieli.
CZYTAJ TAKŻE:
Sędziowie o nauczycielach: lenie rozzuchwalone przywilejami, większość społeczeństwa ich nie cierpi
- Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela wchodzącego do zawodu będzie wynosiło 3420 zł, czyli o blisko 500 zł więcej niż wynosiło pod koniec ubiegłego roku - stwierdził minister Czarnek.
Dalej wspomniał o licznych dodatkach do nauczycielskich pensji i wyliczył: - Wynagrodzenie średnie pójdzie na ponad 4 tysiące złotych, bo tych dodatków jest niemało.
Minister zapomniał jednak dodać, że nauczyciele zaczynający pracę w zawodzie, a o takich przecież mowa, rzadko otrzymują dodatki do pensji. Nie dotyczy ich dodatek za wysługę lat, ani funkcyjny, zwykle nie dostają też wychowawstwa, a jeśli to ich pierwszy rok pracy w szkole, to najczęściej nie mają też co liczyć na dodatek motywacyjny. Jedyne co im przysługuje, to jednorazowy dodatek na start w wysokości 1000 zł (który zresztą obecny szef MEiN chciał zlikwidować).
- Czyli stwierdzenie nauczycieli, że nie będziemy pracować za darmo nie jest zgodne z prawdą - dopytywał ksiądz prowadzący audycję.
- Jakiego języka mam użyć dla związków zawodowych, żeby im powiedzieć, że 20 procent podwyżki, to jest 20 procent podwyżki - zastanawiał się wyraźnie poirytowany minister.
PRZEMYSŁAW CZARNEK O 20-PROCENTOWYCH PODWYŻKACH
Zapowiedzi ministra skomentowała Urszula Woźniak z ZNP: - Od 1 stycznia 2023 r. co najmniej tyle, czyli te proponowane przez ministra 3420 zł będzie wynosiło minimalne wynagrodzenie za pracę. Tak więc bez łaski, TYLE MUSI dać, a w dodatku minimalne wynagrodzenie za pracę będzie w 2023 roku podnoszone dwukrotnie.
Okazuje się też, że Przemysław Czarnek - nie po raz pierwszy - nieco przeszacował swoją hojność.
Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty na koniec ubiegłego roku wynosiło bowiem 2949 zł brutto. Skoro, jak twierdzi szef resortu edukacji, od września ma wzrosnąć do 3420 zł oznacza to wzrost nie o 20, ale o 16 proc.
CZYTAJ TAKŻE:
Najnowszy ranking poważanych zawodów. Nauczyciele awansowali do ścisłej czołówki
Niby różnica niewielka, ale po raz kolejny pokazuje to, że minister dość swobodnie żongluje procentami. Niedawno przekonywał, że chciał dać nauczycielom 36-procentową podwyżkę. Wszystkie związki zawodowe, które uczestniczyły w negocjacjach płacowych zaprzeczyły, by taka propozycja kiedykolwiek padła ze strony resortu.
"Wcale nie mało wolnego czasu"
W tej samej rozmowie Czarnek przekonywał słuchaczy, że zawód nauczyciela jest bardzo atrakcyjny. - Wszyscy wiedzą, że to jest zawód, w którym czas pracy jest 40-godzinny, ale jest tak podzielony, że tych obszarów, tych okresów, w których jest dużo wolnego czasu też jest wcale nie mało. To jest atrakcyjny zawód również jeśli chodzi o jego prestiż - zauważył Czarnek.