Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Dzieci uchodźców nie potrzebują polskiej szkoły?

03.03.2022

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

Dzieci uchodźców nie potrzebują polskiej szkoły?

fot. pexels.com

Uczniowie z Ukrainy drżącym głosem śpiewają na lekcji swój hymn. W tym czasie ich białoruscy koledzy podśmiechują się z dezaprobatą. - Dzieci uchodźców nie potrzebują teraz polskiej szkoły. One potrzebują bezpiecznej przystani bez mnożenia, dzielenia, polskich lektur, głowonogów i krain geograficznych… - apeluje do resortu edukacji dyrektorka krakowskiej podstawówki. I wprost nazywa przedstawicieli MEiN głupcami. - Jak mnie już będziecie chcieli przykładnie ukarać, to uprzedźcie dziesięć dni wcześniej. Wyjadę na Ukrainę. Lepiej ginąć pod rządami mężnego człowieka, niż żyć pod rządami głupców - zaznacza.

Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie środę zaczęła od … kieliszka neospasminy. - Pierwszy raz w życiu musiałam się ratować środkiem farmakologicznym, żeby się uspokoić po tym, co usłyszałam na konferencji od ministra edukacji - mówi.

Minister radzi upychanie dzieci w klasach

Oburzyły ją słowa ministra Czarnka, który w tym tygodniu stwierdził, że jego resort od dziesięciu dni przygotowywał wszystko na przyjęcie uczniów z Ukrainy. - Te ich przygotowania polegały na streszczeniu tego, co już od lat zapisane jest w prawie oświatowym - twierdzi Gajęcka.

Jej zdaniem kłamstwem jest mówienie, że polskie szkoły są gotowe na przyjęcie dzieci uchodźców. - Polski rząd nawet w czasach pokoju nie wspomagał systemowo szkół w organizowaniu efektywnego kształcenia dzieci cudzoziemskich wyrównującego ich szanse w polskim systemie oświaty - zauważa dyrektorka. - Przepisy dotyczące oddziałów przygotowawczych to jedynie pół strony rozporządzenia. Jeśli już któraś szkoła się na to zdecydowała, to robiła to w ramach napisanej przez siebie innowacji.

W całym Krakowie są zaledwie 4 szkoły prowadzące oddziały przygotowawcze dla cudzoziemców, w tym podstawówka Gajęckiej, w której uczy się ponad 70 obcokrajowców. - Jedynym pomysłem ministra jest to, że mamy dogęszczać klasy. Upychanie tych dzieci w przepełnionych oddziałach to żadna pomoc - denerwuje się Gajęcka.

Na Facebooku opublikowała list do “Przewielebnej Trójcy z MEiN” (chodzi o Przemysława Czarnka, Dariusza Piontkowskiego i Marzenę Machałek): - Trzydzieścioro dzieci w klasie w szkole podstawowej? Zmiany dotykające wielu oddziałów na cztery miesiące przed końcem roku szkolnego, bo wy nie potraficie zaproponować nic mądrego? Co wy wygadujecie? Gdzie byliście, gdy prosiliśmy od kilku lat o dostosowanie przepisów oświatowych dotyczących kształcenia cudzoziemców do nowych okoliczności i wyzwań? - pyta Gajęcka w swoim poście.

Te dzieci w ogóle nie potrzebują polskiej szkoły

Dyrektorka zarzuca władzom oświatowym brak zrozumienia dla dzieci uciekających przed wojną.

- Nie szukacie alternatywnych rozwiązań, które odpowiedziałyby na potrzeby dramatycznego czasu - twierdzi Gajęcka. - Chcecie wrzucić dzieci wojny do polskiej szkoły. Te dzieci nie potrzebują „kompatybilności z polskim systemem oświaty”. One w ogóle nie potrzebują polskiej szkoły. One potrzebują bezpiecznej przystani bez mnożenia, dzielenia, polskich lektur, głowonogów i krain geograficznych. Potrzebują miejsca do wykrzyczenia własnych emocji, przeżycia żałoby, zrozumienia, że ważne jest, aby żyły. Zapewniam was, nie znajdą tego wrzuceni do przypadkowej klasy w każdej polskiej szkole, by „realizować obowiązek szkolny” - alarmuje dyrektorka krakowskiej szkoły.

Lepiej ginąć, niż żyć pod rządami głupców

- Głupcy! - zwraca się Gajęcka do przedstawicieli resortu edukacji. - Nie rozumieć dzieci i decydować o ich losie, to niegodziwość! Opamiętajcie się, bo za chwilę będzie za późno! Zniszczycie wszystkie dzieci.

“I na koniec - pisze Gajęcka. - Jak mnie już będziecie chcieli przykładnie ukarać, to uprzedźcie dziesięć dni wcześniej. Wyjadę na Ukrainę. Lepiej ginąć pod rządami mężnego człowieka, niż żyć pod rządami głupców.”

Nie wszyscy chcą być na siłę polonizowani

Zdaniem dyrektorki krakowskiej podstawówki dużo lepszym pomysłem byłoby zorganizowanie dla dzieci uchodźców szkół ukraińskich w Polsce, w których uczyliby nauczyciele z Ukrainy, według ukraińskiego, a nie polskiego systemu, bo przecież nie wszyscy chcą być na siłę polonizowani, a wielu planuje wrócić do swojej ojczyzny po zakończeniu wojny i nauka w polskiej szkole nie jest im do niczego potrzebna. - Ważne, żeby rodzice mieli wybór, czy chcą by ich dzieci uczyły się w polskiej szkole z językiem polskim, czy w ukraińskiej z językiem ojczystym - dodaje Gajęcka.

W domu wszyscy się jakoś trzymamy

Dyrektorka zwraca też uwagę, że nie można zapominać o dzieciach cudzoziemców, które już teraz uczą się w polskich szkołach i również potrzebują wsparcia. - Dziewczynka z Ukrainy ucząca się w naszej szkole już jakiś czas przychodzi z samego rana do szkolnego psychologa - opowiada Gajęcka. - „Proszę pani, ja już nie mogę - mówi płacząc. Najpierw myśleliśmy, że babcia zginęła, bo nie odbierała telefonu. Chciało mi się płakać, ale w domu się trzymamy… Po kilku dniach okazało się, że żyje… Ucieszyłam się! Dzisiaj dowiedziałam się, że zostały zabite moje trzy kuzynki! (płacze) Tak, ja wiem, chcę przychodzić do szkoły, bo wykształcenie jest ważne, ale też chcę tu być, bo mogę wreszcie o wszystkim powiedzieć! W domu wszyscy się jakoś trzymamy…” W pewnej chwili zwija pięść i z całą mocą uderza w plastikową butelkę ze środkiem dezynfekującym stojącą na biurku. Dlaczego?” - pyta pani. „Bo pomyślałam, że to Putin i uderzyłam z całą złością. (Płacze).

I kolejna historia: “Nauczycielki w oddziale przygotowawczym rozmawiają o sytuacji na Ukrainie. Wspierają. Proponują, aby dzieci zaśpiewały hymn. Dzieci drżącym głosem zaczynają śpiewać… W tym samym czasie białoruscy koledzy się podśmiechują z dezaprobatą mimo, że są ze sobą już dłuższy czas”.

Już w miniony piątek wysłaliśmy maila do Barbary Nowak, małopolskiej kurator oświaty; wojewody małopolskiego Łukasza Kmity; a także ministra edukacji Przemysława Czarnka z pytaniami na jakie wsparcie mogą liczyć dzieci cudzoziemców już teraz uczące się w polskich szkołach. Pytaliśmy nie tylko o uczniów pochodzących z Ukrainy, ale również z Rosji, które także potrzebują specjalistycznej pomocy. Do dziś żadna z tych instytucji nie odpowiedziała na nasze pytania.

Komentarze (7)

mustakisa2009@wp.pl
05.03.2022 23:40
Tak że ja jak najbardziej ZA!!!!
Olena Novichkova
05.03.2022 23:39
Taki list wysłano do Warszawy. Proszę o udostępnienie: Szanowni Państwo! Nazywam się Olena Novichkova, jestem Ukrainką i jestem dumna za swój naród. Ale sytuacja jest tragiczna, cały czas ludzie uciekają w poszukiwaniu bezpieczeństwa, spokoju i ciszy nad głową. Wiadomo, że Rosja to jest państwo-agresor, bo żaden kraj nie robi tego, co robi Rosja. Moja mama została w Ukrainie i ja nie mogę jej pomóc w żaden sposób, bo jest ona z Chersoniu, który jest po prostu odłączony od transportu – nie można wjechać, ani wyjechać z tego miasta. Moje serce i dusza płaczą. Ale jednak nie tracimy nadziei na to, że wszystko wytrzymamy. Ja i moja rodzina jesteśmy z Chersoniu. Ja i mój mąż jesteśmy nauczycielami języków ukraińskiego i angielskiego. Po skończeniu uniwersytetu pojechaliśmy do Krymu uczyć dzieci tych języków. Pracowaliśmy tam przez 5 lat i... Okupacja... Wyjechaliśmy... Wróciliśmy do Chersoniu, zaczęliśmy nowy etap życia, poszłam do pracy do straży granicznej. To były wspaniale czasy pracy, ale, mój mąż pojechał do Polski zarabiać pieniądze. Później ja wraz z dzieckiem musiałam też pojechać do niego. I znowu deja vu. Rosja znowu jest na mojej ziemi. I teraz wojna, i wiele ludzi uciekają przed wojną... Nie rozumiem, dlaczego ja i moja rodzina cały czas ma gdzieś uciekać?! I tak naprawdę nie mam gdzie wracać… Teraz w Polsce jest wiele ludzi, którzy także jak i ja są nauczycielami języka ukraińskiego, dużo dzieci, które nie chcą zapomnieć swój język. W związku z tym mam apel o dodanie języka ukraińskiego do programu szkolnego, a język rosyjski usunąć z programu jako jeszcze jeden rodzaj sankcji. Proszę o rozpatrzenie mojego apelu i informację zwrotną. Z wyrazami szacunku, Olena Novichkova
Rodzic
04.03.2022 20:56
Ma Pani rację. Wydaje się to zupełnie logiczne, że w obecnej sytuacji, tym dzieciom i ich rodzinom potrzebny jest spokój i stabilizacja. Jeśli dzieci miałyby pójść do szkoły to na spokojnie od września tak, żeby był czas jakoś to wszystko zorganizować i zapewnić tym ludziom pomoc na miejscu. Bo w tej chwili jest wielki "bum na pomoc", wiele rodzin wzięło te rodziny pod swój dach, na swoje utrzymanie. Ale co będzie za miesiąc, 2,3...? Czy państwo polskie jest już na to przygotowane? Czy liczy tylko, że Polacy prócz swojej trudnej sytuacji ekonomicznej wezmą jeszcze na swoje utrzymanie te biedne rodziny? No i jeszcze jedna sprawa...szczepienia ( odra, świnka, różyczka, heinego-medina, płonica itd.). Czy ktoś się przez chwilę zastanowił nad tym? Ze względu na bezpieczeństwo tych rodzin oraz naszego społeczeństwa, powinno się najpierw te sprawy uregulować(przepisy są???), a potem myśleć, żeby te dzieci wysyłać do szkół.
Jarek Skwarek
04.03.2022 19:28
Ma Pani rację. Dziękuję za mówienia prawdy
Healer
03.03.2022 23:04
Za dużo tu histerii. Sprawa nie jest prosta i mam nadzieję, że dzieci uchodźców będą MOGŁY chodzić do szkoły, ale nie będą objęte obowiązkiem szkolnym.
Ta z "gorszego sortu"
03.03.2022 14:46
Wielkie wyrazy szacunku i podziwu dla Pani dyrektor Jolanty Gajęckiej.
Ta z "gorszego sortu"
03.03.2022 14:34
I wątpię, czy odpowiedzą, przecież to nie dotyczy "zagrożenia seksualizacją" - a oni, opętani "seksualizacyjną fobią" potrafią bredzić tylko na TE tematy. A poza tym, jakie oni mogą mieć, jakie kiedykolwiek mieli rozsądne pomysły? Oni, co najwyżej dają "zalecenia", a reszta związana z odpowiedzialnością to nie na ich "rozumki", a na dodatek - nic im z tego do kieszonek nie wpadnie - a "IM SIĘ PO PROSTU NALEŻY".

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio