Posła Miszalskiego zaniepokoiły sygnały dotyczące wzrostu liczby postępowań dyscyplinarnych w Małopolsce. - Chciałem sprawdzić, czy rzeczywiście tych postępowań jest więcej niż w innych województwach - mówi Aleksander Miszalski. - Z informacji przekazanych mi dziś przez kurator Nowak wynika, że rocznie w Małopolsce prowadzonych jest ok. 50-60 postępowań dyscyplinarnych. Tymczasem w całym kraju w ubiegłym roku takich postępowań było 121. To oznacza, że niemal połowa tych spraw wszczynana jest w Małopolsce, a to bardzo niepokojące - dodaje poseł Miszalski.
Porozumienie wojewody z kuratorką
Jego zdaniem ma to związek z porozumieniem jakie wojewoda małopolski zawarł z kurator Nowak.Zgodnie z nim kurator ma prawo do powoływania w imieniu wojewody Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli oraz rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców, a także do wydawania rzecznikowi dyscyplinarnemu polecenia prowadzenia postępowania wyjaśniającego (podobna praktyka stosowana jest w innych województwach).
W Małopolsce od 2016 roku rzecznikiem dyscyplinarnym jest bardzo bliska współpracowniczka Barbary Nowak - Dorota Skwarek, dyrektorka kuratoryjnego Wydziału Nadzoru Pedagogicznego (to razem z nią Nowak podróżowała w 2019 roku po Japonii).
Dyscyplinowanie nauczycieli to maszynka do zarabiania pieniędzy?
To nie koniec patologii. Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji, rzecznicy dyscyplinarni i członkowie komisji co miesiąc dostają za swoją pracę wynagrodzenie. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wysokość tego wynagrodzenia uzależniona jest od liczby rozpatrywanych spraw i ich zawiłości. I tak: przewodniczącemu komisji dyscyplinarnej i jego zastępcom przysługuje wynagrodzenie miesięczne w wysokości od 100 do 450 zł brutto, w zależności od liczby rozpoznanych spraw, zakończonych wydaniem orzeczenia lub postanowienia, oraz zawiłości tych spraw; rzecznikowi dyscyplinarnemu i jego zastępcom przysługuje wynagrodzenie za: przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego w wysokości od 100 do 450 zł brutto oraz za udział w postępowaniu dyscyplinarnym w wysokości od 100 do 450 zł brutto.A jak oceniana jest zawiłość sprawy? Jednym z kryteriów jest tu “rodzaj proponowanej kary”, a więc im surowszego wyroku żąda rzecznik, tym jego wynagrodzenie jest wyższe.
Poseł Miszalski podejrzewa, że postępowania dyscyplinarne przeciwko małopolskim nauczycielom mogą być całkiem niezłą maszynką do zarabiania pieniędzy.
- Dlatego podczas mojej interwencji poselskiej w kuratorium zadałem pani kurator Nowak pytanie, jakie kwoty są przeznaczane na wynagrodzenia członków komisji dyscyplinarnej i rzecznika. Odpowiedź mam otrzymać na piśmie - mówi poseł Miszalski.
Jednocześnie złożył on wniosek do wojewody małopolskiego o wszczęcie kontroli nadzorczej w kuratorium oświaty, a także wniosek o zerwanie porozumienia z kurator Nowak.
- Przygotowuję również interpelację do ministra edukacji z wnioskiem o zmianę rozporządzenia w sprawie wynagradzania członków komisji dyscyplinarnych - zapowiada Miszalski.
Mamy złamane kręgosłupy
Zdaniem posła, małopolskie kuratorium oświaty zastrasza nauczycieli. Dziś na zorganizowanej przez niego konferencji prasowej była obecna Urszula Mroczek-Gula, dyrektorka Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 w Krakowie, przeciwko której kuratorium wytoczyło najcięższe działa.Chodzi o tragedię do jakiej doszło 14 października 2018 roku. Wówczas w szkolnym internacie zmarł uczeń pochodzący z Ukrainy. Nieprzytomnego chłopca znalazł wychowawca, natychmiast wezwał pomoc i przystąpił do reanimacji, ale ucznia nie udało się uratować. Prokuratura ustaliła, że przyczyną śmierci był gaz z zapalniczki, którego nawdychał się chłopak. Śledczy nie znaleźli zaniedbań po stronie szkoły i umorzyli sprawę. Małopolskie Kuratorium Oświaty nie odpuściło.
- Kuratorium nie udzieliło nam po wypadku żadnej pomocy, a mnie urządziło piekło - wspomina Mroczek-Gula, która po tym wydarzeniu została na wniosek kuratorium zawieszona w pełnieniu obowiązków dyrektora, a przeciwko niej wytoczono nie jedną, a dwie sprawy dyscyplinarne - o narażenie bezpieczeństwa uczniów (z wnioskiem o dyscyplinarne zwolnienie z pracy) i o uchybienie godności zawodu nauczyciela (z wnioskiem o wydalenie z zawodu - czyli najwyższą z możliwych kar).
- Z dnia na dzień wyrzucono mnie z pracy z zakazem wstępu do szkoły, przez ponad rok byłam trzymana pod presją wydalenia z zawodu, który wykonuję od 25 lat z wielkim zaangażowaniem - mówi dyrektorka. - W końcu, po odwołaniu się do ministra edukacji narodowej zostałam przywrócona do pracy, a komisja odwoławcza w Ministerstwie Edukacji Narodowej oceniła, że postępowanie przeciwko mnie w ogóle nie powinno być wszczęte - dodaje Urszula Mroczek-Gula.
Dyrektorka jest przekonana, że postępowań by nie było, gdyby nie wymyślona przez nią akcja „Stop hejtowi", w którą zaangażowało się kilkanaście krakowskich szkół. Tego typu inicjatywy nie podobają się Barbarze Nowak.
- Wyobraźcie sobie życie moje i mojej rodziny przez ten czas - mówiła dziś zwracając się do dziennikarzy obecnych na konferencji. - Mamy złamane kręgosłupy - dodała. - Niech każdy odpowie sobie na pytanie czy chciałby, żeby jego dziecko było uczone przez zastraszanego i upokarzanego nauczyciela.