Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Jacy są uczniowie najlepszego liceum w Małopolsce i co sądzą o swojej szkole?

16.01.2014

Jacy są uczniowie najlepszego liceum w Małopolsce i co sądzą o swojej szkole?
Krakowskie V LO to od lat jedno z najlepszych liceów w kraju. W ogłoszonym w tym tygodniu przez „Perspektywy”  ogólnopolskim rankingu szkół ponadgimnazjalnych zajęło – podobnie jak przed rokiem – czwarte miejsce. Ta szkoła nie ma sobie równych w Małopolsce jeśli chodzi o wyniki matur i liczbę olimpijczyków. A jak „piąty zakład” wygląda od środka? Jacy są jego uczniowie? O czym marzą? Czym się interesują? Czy w tzw. „fabryce geniuszy” uczą się wyłącznie same kujony? O najlepszym liceum w Małopolsce opowiadają jego uczniowie: Wojtek Maga, Jakub Madej, Piotr Wąsowicz i Maciek Król. Opowieści zebrała i spisała uczennica "piątki" – Natalia Włodarczyk.
 
Z V LO do McDonalda?

Będąc w liceum przy ul. Studenckiej i rozmawiając z uczniami łatwo zauważyć, że niemal wszyscy uważają swoją szkołę za cudowną i najlepszą. Zgodnie podkreślają, że nie zamieniliby jej na żadną inną. Powód? Jest ich wiele, a wśród nich akademickie i indywidualne podejście do ucznia; wspaniała atmosfera; nieźle wyposażone pracownie, glejty konkursowe (czyli szereg uprawnień dla uczniów startujących w olimpiadach ) i nieprzeciętni ludzie.

Wiele osób ze śmiechem porównuje V LO do Hogwartu. Coś w tym jest. Nawet gabinet dyrektora przypomina ten należący do Dumbledore’a.  Nauczyciele często powtarzają: „ Jesteście elitą. Jesteście najlepsi. Jesteście przyszłością kraju. Chodzicie do elitarnego liceum. Nie zapominajcie o tym.”

Nie wszystkim takie nastawienie się podoba. W rozmowie z jednym z uczniów, Wojtkiem Magą, słyszę: „Nie traktuję się jako uczeń najlepszego liceum. Uważam że takie podejście mogłoby tylko źle wpłynąć na moją psychikę i niepotrzebnie mnie gloryfikować we własnych oczach.”

Wielość profili, które można wybrać, idąc do piątki, zapewnia ogromną różnorodność ludzi, których można tam spotkać. Każda klasa ma przyklejoną jakąś stereotypową opinię. Piotr Wąsowicz, jeden z moich rozmówców, tak charakteryzuje swoich kolegów: „Humany będą pracować w McDonaldzie”; „klasa prawnicza - podobno będą prawnikami, już chodzą do szkoły ze skórzanymi teczkami, a w czasie wolnym grają w tenisa”; „klasa algorytmiczna - ogarniają matmę i programują, ale są jacyś dziwni”; „biol-chemy to kujony”; „mat-fiz (UJ) - jego uczniowie uważają swój profil za wyjątkowo prestiżowy, ale ogólnie są gorsi od algo i jeszcze dziwniejsi”. 

Tak naprawdę jednak uczniowie V LO to przede wszystkim ludzie z pasją, którą szkoła pomaga im rozwijać.

Wojtek Maga,

uczeń drugiej klasy biol-chemu, nie miał problemu z wyborem profilu, z racji tego, że zawsze chciał iść na stomatologię, a także, jak dodaje, pochodzi z lekarskiej rodziny. Wybór szkoły był raczej prosty, ponieważ do piątki chodził wcześniej jego brat, przewodniczący szkoły. Można więc powiedzieć, że Wojtek miał przetarty szlak.

 - Decydując się na V LO myślałem, że będzie dużo gorzej – rzeczywistość okazała się o niebo lepsza – opowiada Wojtek. - Ludzie w piątce są niesamowici! Każdy może znaleźć sobie grupę znajomych, którzy będą mieli podobne hobby. Dzięki temu w naszej szkole można dużo rzeczy organizować, spełniać się poza lekcjami i zajęciami dodatkowymi, spędzać czas wolny od nauki rozwijając swoje zainteresowania. Szczerze mówiąc to, jak bardzo nasze liceum wspiera uczniów pod kątem ich pasji,  przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Czuję dużą pomoc od szkoły i życzliwość praktycznie na każdym kroku. Oprócz tego V LO ma dużą ofertę zajęć pozalekcyjnych. Chodzę na teatr angielski, prowadzę szkolną telewizję i jestem przewodniczącym opiekunów pracowni biologicznej.

Jak Wojtek znajduje na to wszystko czas? Sam przyznaje, że zdarza mu się opuszczać lekcje, w związku z czym chodzi na korepetycje z biologii, aby dobrze przygotować się do matury. Dobrze zdana matura oznacza dostanie się na dobre studia, co zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia pracy zapewniającej pewnego rodzaju komfort. - Za parę lat chciałbym mieć z jednej strony zabezpieczenie finansowe, a z drugiej móc rozwijać swoje  pasje - mówi. 

O jakie pasje chodzi? - Głównie zajmuję się filmami: reklamowymi na zlecenie, ale kręcę również  krótkie "fabuły" z przyjaciółmi, aby móc poczuć się jak Steven Spielberg lub Peter Jackson - odpowiada Wojtek.

Zapytany o to, co chciałby zmienić w V LO odpowiada: Niewiele. Wiadomo- każdy ma swoich  mniej lub bardziej lubianych nauczycieli, ale według mnie  trzeba umieć współpracować z każdym. Wydaje mi się, że nie zmieniłbym tego liceum na żadne inne, a praca z tymi ludźmi wychodzi mi na dobre i pomaga ukształtować mój, czasami trudny, charakter. 

Jakub Madej

na spotkanie przychodzi w nieodłącznym , charakterystycznym kapeluszu, obładowany książkami. - Dlaczego wybrałaś właśnie mnie? - słyszę  na samym początku naszej rozmowy. 

No właśnie, dlaczego? Może dlatego,  że zaciekawiła mnie jego permanentna absencja w V LO, której jedynym wyjaśnieniem były facebookowe meldunki w różnych miejscach na mapie świata. Skąd te podróże?

- Z pasji, zainteresowań. Dla mnie to nauka w inny sposób, w zupełnie innym wymiarze, dająca coś, czego szkolna ławka nie oferuje, czyli doświadczenie. Zamiast czytać o czymś w podręczniku można to zobaczyć na własne oczy, dotknąć. Według mnie w pracy historyka to rzecz nieodłączna.  Oczywiście sam interesuję się szeroko pojętymi naukami humanistycznymi, szczególnie historią starożytną – mówi.  

Jakub jest uczniem drugiej klasy „prawniczej”, laureatem  Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka, finalistą Olimpiady  Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym, prawie finalistą olimpiady z łaciny. Śmieje się, że do piątki trafił „po rodzinie”; jego rodzice poznali się w tej szkole, duża część jego krewnych także należy do grona absolwentów V LO.

Na pytanie, czy zamierza w przyszłości zostać prawnikiem odpowiada zdecydowanie przecząco. - Swoją drogą to jest fenomen; może warto byłoby temu poświęcić osobny artykuł – dlaczego wszyscy idą na prawo? Byłem na olimpiadzie w Toruniu, na temat praw człowieka;  wszyscy, z którymi rozmawiałem, chcieli iść na prawo. To dotyczy wielu szkół w Polsce - dodaje.
 
W przyszłości, jeśli zostanie w Polsce, wybiera się na międzywydziałowe studia humanistyczne do Warszawy. Myśli także  o ekonomii. - To bardzo ciekawy kierunek, mniej popularny niż prawo  i daje duże możliwości zarobkowe – wyjaśnia licealista.

- W takim razie jesteś  humanistą- racjonalistą? - pytam.
 
- Raczej takim, który by się w wielu środowiskach odnalazł - słyszę w odpowiedzi.
 
Co sądzi o naszej szkole? Twierdzi, że w „piątce” jest za dużo ludzi przypadkowych, że to liceum  przyjmuje zdecydowanie zbyt wiele osób, które nie mają wcale pasji do nauki ani nie wyróżniają się niczym szczególnym. Poza tym narzeka na to, że wbrew pozorom  w szkole jest niewielu nauczycieli, którzy są chętni do pracy ze zdolnym uczniem, pozostania po lekcjach, przygotowania do konkursu. Zdaniem Jakuba, uczeń siedząc na lekcjach nie jest w stanie zbyt wiele  z nich wyciągnąć. Potem w domu lub na korepetycjach trzeba uczyć się samemu. 

- Ale jest to, zdaje się, problem polskiej edukacji, nie tylko naszej szkoły – zauważa chłopak. - Jeśli chodzi o plusy „piątego zakładu” to należą do nich glejty, dzięki którym można robić, to, co się naprawdę lubi, pracować do olimpiad, zamiast tracić czas na przygotowywanie się na każdą lekcję. Olimpijczycy mają duże profity i poparcie opiekunów konkursowych. To motywuje, zachęca do pracy. To jest szkoła, która daje pewną swobodę i nagradza za sukcesy.

Sam uważa się za osobę bardzo ambitną. Przykład? Dwa lata temu zauważył, że nie najlepiej idzie mu nauka języków obcych, więc postanowił wziąć się solidnie do roboty. Dziś uczy się siedmiu. - Mało jest rzeczy które mi nie wychodzą, ale jeśli coś takiego się trafi,  próbuję do skutku. To wynika z podejścia. Nie ma tak, że się zrażam, no, może poza matematyką z której mam zagrożenie – mówi ze śmiechem. 

Na koniec pytam o zainteresowania i pasje. - Właśnie olimpiady są odzwierciedleniem tego, co robię  w czasie wolnym, czym się interesuję, czyli ekonomią, łaciną, historią starożytną – mówi Kuba. - Olimpiady przenoszą moje zainteresowania na grunt szkolny.  To, że się dużo uczę, wynika z moich zainteresowań. Czy uczę się samodzielnie, czy w szkole, czy podróżuję. Wszystko sprowadza się do poznawania świata. Kiedyś fotografowałem, może do tego wrócę. Można powiedzieć, że interesuję się światem, ponieważ człowiek uczy się całe życie, poprzez doświadczanie świata właśnie.
 
Piotr Wąsowicz

– trzecioklasista, klasa matematyczno-chemiczna. Wybrał właśnie ten profil, ponieważ twierdzi, że każdy znajdzie na mat-chemie coś dla siebie (zarówno jeśli chodzi o przedmioty ścisłe jak i humanistyczne), a także ze względu na to, że „chemię mają taką, że nie ma takiej drugiej”.

Wybrał V LO ponieważ należy ono do najlepszych polskich szkół, choć teraz widzi, że w praktyce szkoła jest dosyć przeciętna, czego nie można powiedzieć o ludziach, których można tam spotkać. Zanim przyszedł do tego liceum, wyobrażał sobie, że jest ono dużo bardziej wymagające, niż okazało się w rzeczywistości.

„Piątka” daje mu – jak sam mówi - poczucie przynależności do elity intelektualnej kraju. Jak wynika z jego słów, jest mocno zaangażowany politycznie i wiąże z tym swoją przyszłość.  
 
Zapytany o to, co najbardziej podoba mu się w szkole, odpowiada, że możliwość skupienia się na indywidualnej ścieżce rozwoju w kierunku zgodnym z zainteresowaniami, co jest dużo łatwiejsze dzięki uprawnieniom, jakie dają listy żelazne (nazywane glejtami). 

Interesuje się piłką nożna, chemią, matematyką ,fizyką, informatyką, polityką, muzyką, grami komputerowymi.  - I  pewnie czymś jeszcze -  dodaje. Tym „czymś” okazuje się na przykład robotyka.
 
W pierwszej klasie liceum, wspólnie z kolegą (Maćkiem Królem), wystartowali w konkursie „Diversity” organizowanym przez Motorolę.  Musieli napisać program do gotowego robota.  Dostali się do finału, który polegał na walce wystawionych robotów. Niestety mieli pecha i ich robot w połowie nie odpalił, chociaż wcześniej wygrywał. Odpadli dopiero w ćwierćfinale. W tym roku planują wystartować  ponownie.

Szkoła zapewnia duże wsparcie: finansowe i nie tylko. W piątce działa koło robotyki, którym opiekuje się profesor Tarnówka - Stec i oprócz organizowania miejsca spotkań, stara się pozyskiwać fundusze dla zdolnej młodzieży.
 
- Wystarczy napisać we wniosku parę słów o sobie, zebrać podpisy, przedstawić to radzie rodziców i czekać - mówi Piotr. - Po naszym sukcesie w „Diversity” dostaliśmy około pięciuset złoty na budowę nowego robota. W sumie nie zajmujemy się robotyką profesjonalnie. Może w przyszłości uda nam się zająć tym na poważnie – zastanawia się.
 
Maciek Król

- uczeń trzeciej klasy mat-fiz-infu. Także w jego przypadku wybór szkoły nie stanowił problemu. - Szukałem takiej, która sprosta moim wymaganiom dotyczącym poziomu nauczania i ilości przekazywanego materiału. V LO sprawiało wrażenie szkoły idealnej dla mnie, umysłu ścisłego, który nie chce tracić zbyt wiele czasu na pozostałe przedmioty. Ponadto, zostałem wybrany do programu stypendialnego Edukacyjnej Fundacji im. prof. Romana Czerneckiego EFC, która wymagała ode mnie, abym właśnie do tej szkoły uczęszczał. Nie mogę też zapomnieć o ludziach, którzy po prostu polecili mi tę szkołę, jako taką,  w której każdy znajdzie swoje miejsce i „swoich” ludzi – tłumaczy Maciek.

- Pochodzę z niezamożnej rodziny, w której dba się o  bliskich - dodaje. - Zawsze mogę liczyć na wsparcie ze strony rodziców, czy czwórki starszego rodzeństwa. Dzięki nim łatwiej jest mi stawiać sobie wysokie cele. Jednakże decyzję o wyborze szkoły podjąłem sam. Nie lubię, gdy ktoś chce decydować o tym, co będę robił przez kolejne kilka lat. 

Jego zdaniem V LO zawdzięcza swoją pozycję dobrej organizacji pracy, świetnej kadrze dydaktycznej i niepowtarzalnemu klimatowi. Jak każda szkoła, również „piątka”, ma swoje wady, ale dla niego nie stanowią one żadnego problemu.  

Jako uczeń „elitarnego liceum” nie odczuwa z tego powodu żadnej dumy ani wyższości, raczej stara się wykorzystać swoje możliwości do maksimum. W szkole  najbardziej lubi to, że nauczyciele  mają wiedzę wykraczającą poza program liceum i nie boją się nią dzielić z uczniami.  
Potrafią odpowiedzieć na trudne pytania bez uprzedniego przygotowania. - Dla mnie to bardzo ważne, nauczyciel w ten sposób może zyskać szacunek wśród uczniów, a nam pozwala to w pełni wykorzystywać swój potencjał – mówi Maciek. 

Według niego jedną z zalet V LO  jest to, że każdy z uczniów ma możliwość nawiązania znajomości z ludźmi jakich lubi i potrzebuje. - Za to właśnie lubię tę szkołę, ponieważ różnorodność osobowości pozwala na zdobycie niesamowitego doświadczenia w kontaktach z innymi ludźmi – mówi.

Maciek poza szkołą interesuje się  sportem (bieganie, piłka nożna, siatkówka, kolarstwo), fotografią, robotyką i dbaniem o  rozwój osobisty. Na swoje zainteresowania przeznacza około dwóch, trzech godzin dziennie. Uważa, że w szkole każdy ma możliwość rozwijania swoich pasji, jeśli tylko tego chce. Głównie dlatego, że w tak wielkim gronie łatwo spotkać ludzi o takich samych zainteresowaniach, a współpraca z innymi rozwija najbardziej. 

Po skończeniu nauki w V LO chciałby wyjechać na studia do Wielkiej Brytanii i studiować tam Engineering, chociaż nie wie jeszcze dokładnie, jaką dziedzinę. W tym samym czasie chciałby współpracować z różnymi organizacjami pozarządowymi w celu wspierania integracji ludzi z całego świata, pomagania w rozwiązywania ogólnoświatowych problemów i dyskusji nad nimi.
 
A po studiach? Marzy o pracy w towarzystwie znakomitych i pozytywnie nastawionych do życia ludzi.  - Nie wyobrażam sobie być przywiązanym do jednego miejsca na Ziemi. Lubię podróżować i poznawać nowe osoby, a jeżeli mógłbym przy tym zarabiać, byłoby wspaniale – rozmarza się.

Twierdzi, że w tej chwili nie ma problemów z żadnym z przedmiotów.  Kiedy brak mu motywacji, wyobraża sobie dokładnie efekt swojej pracy za jakiś czas. 

- Mam po prostu jasno określone cele i obraz tego, jak będę się czuł,  kiedy je osiągnę – tłumaczy.

Tekst i zdjęcia Natalia Włodarczyk

Komentarze (1)

Absolwent z 1962 roku.
20.09.2020 18:13
Miło czytać takie wypowiedzi dzisiejszych uczniów tego krakowskiego liceum, w którym zdawałem maturę ponad pół wieku temu. To były zupełnie inne czasy, inni nauczyciele, inna młodzież, ale stosunek uczniów i uczennic do nauki był podobny. Choć obawiam się, że dzisiaj nie znalazłbym wspólnego języka z aktualnymi abiturientami tego "zakładu" - wtedy też się tak potocznie mówiło o tej placówce szkolnej. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

RANKINGI szkół

Ranking krakowskich szkół podstawowych 2022

RANKINGI szkół

Ranking warszawskich szkół podstawowych 2022

Szkoły podstawowe

Te krakowskie szkoły wypadły najlepiej na egzaminie z matematyki 2022

Szkoły podstawowe

Te krakowskie szkoły wypadły najlepiej na egzaminie z j. angielskiego 2022

Ukraińscy uczniowie w Polsce

Baza darmowych materiałów dla uczniów z Ukrainy i polskich nauczycieli

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

  • najczęściej
    czytane
  • najczęściej
    komentowane

made in osostudio