W ubiegłym tygodniu na naszym portalu ukazał się artykuł na temat tego, jak w czasie pandemii wyglądają lekcje wychowania fizycznego w wielu szkołach. Pisaliśmy, że nie wszyscy nauczyciele decydują się na zajęcia ruchowe online tłumacząc to obawą o bezpieczeństwo uczniów ćwiczących w domach bez nadzoru osoby dorosłej. Artykuł wywołał falę komentarzy. Jedni nauczyciele zapewniają, że od samego początku starają się ćwiczyć razem z dziećmi online, inni sami przyznają, że wykładają uczniom teorię i robią quizy wiedzy, a z ruchowymi zajęciami wolą poczekać do powrotu na sale gimnastyczne.
- Jestem nauczycielem wychowania fizycznego. Ja prowadzę zajęcia aktywnie. Ćwiczymy, tańczymy, rozmawiamy. Jednak doskonale rozumiem obawy. Gdyby komuś się stało coś podczas lekcji, np. skręcenie stopy, upadek, zasłabnięcie. Co wtedy? - zastanawia się jedna z nauczycielek.
"Przepisy oświatowe nie określają wprost"
O to samo zapytaliśmy w ministerstwie edukacji. Chcieliśmy wiedzieć, czy resort uregulował prawne kwestie związane z organizacją zdalnych lekcji i czy obawa o bezpieczeństwo uczniów jest wystarczającym argumentem, by nie organizować zajęć ruchowych w ramach wychowania fizycznego?Okazuje się, że resort oświaty zapomniał o wprowadzeniu odpowiednich regulacji. - Przepisy oświatowe nie określają wprost działań w przypadku organizacji lekcji wychowania fizycznego dla ucznia, gdy ten musi pozostać w domu - informuje biuro prasowe MEN.
Resort informuje, że ogólne zasady bezpieczeństwa i higieny pracy zdalnej zostały zawarte w rozporządzeniu MEN z marca tego roku. Zgodnie z nim, to dyrektor szkoły odpowiada za organizację zajęć na odległość i to on, wspólnie z nauczycielami, ustala ich tygodniowy zakres. Musi przy tym wziąć pod uwagę m.in. ograniczenia wynikające ze specyfiki zajęć, czy konieczność zapewnienia bezpieczeństwa.
MEN przypomina, że nadal obowiązuje też rozporządzenie z 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach. Co prawda, nie ma w nim mowy o lekcjach online, ale zdaniem resortu można przenieść niektóre jego zapisy na grunt pracy zdalnej.
I tak, gdy w rozporządzeniu sprzed osiemnastu lat mowa jest o konieczności dostosowania stopnia trudności i intensywności ćwiczeń do sprawności fizycznej i wydolności ćwiczących, należy - zdaniem resortu - dodać do tego fragment z rozporządzenia covidowego: “w tym ograniczeń wynikających ze specyfiki zajęć w okresie nauki zdalnej”. MEN nie wyjaśnia jednak, co konkretnie to oznacza.
Bez wykorzystania sprzętów domowych
Resort radzi też, by nauczyciel przed każdą lekcją “pozyskał informację o samopoczuciu i kondycji fizycznej ucznia przebywającego w domu”, i aby ćwiczenia były prowadzone z zastosowaniem metod i urządzeń zapewniających pełne bezpieczeństwo ćwiczących. - Zatem nie są zalecane ćwiczenia, w których wykorzystywany sprzęt nie jest sprzętem szkoły - zaznacza Anna Ostrowska, rzeczniczka prasowa MEN.MEN radzi, by nauczyciel - jeśli decyduje się na zadania ruchowe - dobrał odpowiedni zestaw ćwiczeń, który nie wymaga bezpośredniej asekuracji osoby dorosłej oraz jasno określił warunki, w których dane ćwiczenia można wykonać. To uczący - zdaniem MEN - ma wyeliminować ryzyko wypadku i kontuzji: - Takie jak śliska podłoga, niewłaściwe obuwie, bliskość sprzętów wyposażenia mieszkania ucznia itp. - wymienia resort.