Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

Krakowski radny przetestował nauczycieli i znalazł winnych pandemii

03.03.2021

Anna Kolet-Iciek redakcja@miastopociech.pl

Krakowski radny przetestował nauczycieli i znalazł winnych pandemii

Fot. pixabay.com

Nie ma szans, aby dzieci wróciły do szkoły w tym roku, bo to one są "super-roznosicielami" wirusa - obwieścił w mediach społecznościowych krakowski radny Łukasz Wantuch.

Swoją opinię radny opiera na wynikach testów, jakie z jego inicjatywy zostały wykonane niektórym krakowskim nauczycielom. Chodzi o testy, które pokazują, czy dana osoba przeszła już zakażenie koronawirusem i wytworzyła przeciwciała.

Najpierw radny przetestował około 100 nauczycieli z przedszkoli i klas I-III, którzy pracują stacjonarnie. Wyszło mu, że niemal połowa z nich chorowała na COVID nawet o tym nie wiedząc.

Ten odsetek był największy wśród nauczycieli pracujących w przedszkolu, tam na 22 wykonane testy 72 proc. okazało się pozytywnych, podobnie było w zespole szkół specjalnych, gdzie 70 proc. przebadanych miało wytworzone przeciwciała. Najmniejszy odsetek osób, które chorowały bezobjawowo na COVID był w żłobku i domu kultury (26 proc.). W szkole podstawowej wyniósł 41 proc.

Następnie radny postanowił przetestować nauczycieli z VI LO w Krakowie. Zgłosiło się 50 osób, tylko u 9 z nich (czyli 18 proc.) test dał wynik pozytywny, a więc większość uczących zdalnie od października ubiegłego roku nie chorowała na COVID-19

Dzieci są głównym "rozsadnikiem" koronawirusa

- Zestawiając wcześniejsze testy i te dwie grupy, widać czarno na białym, że to dzieci są głównym "rozsadnikiem" koronawirusa - zauważa radny.

Jego zdaniem oznacza to dwie rzeczy:

“Po pierwsze nie ma szans, aby dzieci wróciły do szkoły w tym roku, chyba że chcemy gwałtownego wzrostu zachorowań i IV fali.

Po drugie to całe niszczenie gospodarki, zamykanie hoteli, restauracji, sklepów jest kompletnie bez sensu. Prawdziwy <winowajca> jest gdzieś indziej”.

Co na to badania naukowe?

Naukowcy są podzieleni co do tego, czy dzieci rzeczywiście są "rozsadnikami" wirusa.

Ostatnie badania przeprowadzone w Hiszpanii wykazały, że do transmisji koronawirusa między dziećmi a członkami ich rodzin dochodzi bardzo rzadko. Okazało się, że tylko 8 procent dzieci, które były pacjentami szpitala Vall d’Hebron w Barcelonie i u których potwierdzono zakażenie koronawirusem, przekazało go któremuś z członków rodziny - informuje „El País”. Zdaniem gazety może to wyjaśniać, dlaczego wskaźniki infekcji w szkołach nie wzrosły znacząco po ich ponownym otwarciu we wrześniu. W badaniu uczestniczyło 1081 pacjentów pediatrycznych z dodatnim wynikiem testu PCR oraz 3515 zakażonych członków ich rodzin. Zostało przeprowadzone w okresie od 1 lipca do 31 października.

Część szkół i przedszkoli pracuje zdalnie 

W Polsce nauczanie zdalne wprowadzono pod koniec października, najpierw dla starszych uczniów, a tydzień później również dla tych młodszych. Pracę stacjonarną utrzymano jedynie w przedszkolach.

18 stycznia zdecydowano o ponownym otwarciu szkół dla klas I-III. Starsi uczniowie nadal uczą się zdalnie i wszystko wskazuje na to, że tak będzie aż do Wielkanocy, jeśli nie dłużej.

Z danych publikowanych przez ministerstwo edukacji wynika, że obecnie (informacje z 2 marca) 97,6 proc. szkół w zakresie klas I-III pracuje normalnie. 55 placówek w całym kraju musiało przejść w tryb pracy zdalnej, a 278 pracuje hybrydowo.

Podobnie jest w przedszkolach, gdzie ponad 98 proc. placówek uczy stacjonarnie. 78 wprowadziło naukę zdalną, a 191 hybrydową.

Komentarze (3)

Ankh
04.03.2021 00:27
DYREKCJE SZKÓŁ DZIAŁAJĄ NA PODSTAWIE ROZPORZĄDZEŃ, CZYLI AKTÓW BEZPRAWNYCH I CZUJĄ SIĘ ZWOLNIENI Z ODPOWIEDZIALNOSCI I MYSLENIA. PRZY TYM ZE STRONY RODZICÓW NIC IM NIE ZAGRAŻA. RADY RODZICÓW NIE WIDZĄ PROBLEMU. Według zapisów prawnych w sytuacjach wyjątkowych możliwe jest ograniczenie zajęć na terenie szkoły (skrócenie) albo ich zawieszenie. A zawieszenie nie oznacza ani przeniesienia ich do innych pomieszczeń, ani zmiany ich trybu. Zajęcia on-line nie są zawieszeniem, ani ograniczeniem nauki w rozumieniu prawa. Z tego powodu zdalna nauka jest nielegalna. Stanowi przy tym naruszenie dóbr osobistych uczniów, ich prawa do nauki, do kariery sportowej, relacji szkolnych, zapewnienia przez szkołę funkcji opiekuńczej i wychowawczej. Ma miejsce dyskryminacja starszych uczniów. Wszystko to ma miejsce bez ogłoszonego stanu wojennego i nie odbywa się na mocy ustawy zgodnej z prawami konstytucyjnymi. Rodzice na ten moment mają obowiązek prawny przypilnowania, aby dzecko dotarło na zajęcia stacjonarne odbywające się na terenie szkoły. Mogą za to wystąpić do sądu z roszczeniem maruszenia dóbr uczniów i przeciwko dyrektorom z roszczeniem odszkodowawczym za nielegalne działanie szkoły. Pełna odpowiedź, co mogą zrobić rodzice, jak i nauczyciele w slajdzie pt. Konsekwencje pierwszego wykładu konferencji z linku poniżej. Rhttps://m.facebook.com/watch/live/?v=500649414642601&ref=watch_permalink&_rdr
norweg
03.03.2021 23:05
wantuch chce zostać prezydentem Krakowa, a teraz widać że posada ministra edukacji bardziej go rajcuje
maślanka
03.03.2021 22:20
Wntuch to główny rozsadnik... głuupoty!

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

made in osostudio