Minister edukacji przedstawił właśnie wytyczne dotyczące powrotu dzieci do szkół od 1 września. Resort uznał, że “obecna sytuacja epidemiczna pozwala na to, by w przytłaczającej większości placówek edukacyjnych, szkół, przedszkoli, żłobków można było przywrócić standardowe zajęcia polegające na bezpośrednim kontakcie nauczyciela z uczniami”.
Boisz się o zdrowie dziecka? I tak musisz posłać je do szkoły
To oznacza, że 1 września uczniowie i nauczyciele będą musieli obowiązkowo stawić się w szkole. A co jeśli jakiś rodzic obawia się o zdrowie swojego dziecka, własne lub kogoś bliskiego, np. seniora mieszkającego z uczniem pod jednym dachem? Ministerstwo nie przewiduje żadnych odstępstw od reguły, obowiązek szkolny trzeba będzie spełnić niezależnie od swoich obaw (za uchylanie się od tego obowiązku grozi grzywna w łącznej wysokości nawet 50 tys. zł).
Wyjątkiem mają być dzieci czasowo pozostające na kwarantannie lub takie, które ze względu na swój stan zdrowia otrzymają opinię lekarską zwalniającą z zajęć stacjonarnych. Dla takich dzieci dyrektor szkoły będzie miał obowiązek zorganizowania zdalnego nauczania.
"Rodzic powinien się poważnie zastanowić"
Ale uwaga! Minister edukacji Dariusz Piontkowski przestrzega rodziców, którzy będą chcieli zdobyć opinię lekarską zwalniającą ucznia z zajęć stacjonarnych. - Ta opinia ma swoje dalsze konsekwencje - ostrzega Piontkowski. - Ona będzie w bardzo mocny sposób ograniczała swobodę poruszania się tego ucznia. Dziecko, które będzie miało tego typu zalecenia od lekarza nie powinno chodzić do sklepu, wyjeżdżać na wakacje, czy wychodzić na boisko. Dlatego rodzic powinien się poważnie zastanowić, czy w każdym wypadku powinien usilnie zabiegać o taką opinię.Minister nie wyjaśnił jak będą wyłapywane dzieci, które posiadają opinię wystawioną “na wyrost”, ani kto miałby się tym zajmować. Sądząc po wytycznych MEN dotyczących organizacji pracy szkół w czasie epidemii, będzie to kolejny obowiązek dyrektora szkoły.