Przemysław Czarnek był dziś rano gościem porannej rozmowy w RMF FM. Prowadzący audycję Robert Mazurek pytał go między innymi o podwyżki dla nauczycieli oraz wykładowców akademickich. Czarnek przypomniał, że nauczyciele - podobnie jak cała sfera budżetowa - mają otrzymać w maju podwyżkę w wysokości 4,4 proc. To oznacza, że stażysta zarobi więcej o 130 zł; kontraktowy o 133 zł, mianowany o 152 zł, a dyplomowany o 178 zł.
Tyle po podwyżce będzie wynosiła pensja zasadnicza nauczyciela:
- Nauczyciel stażysta 3079 zł brutto
- Nauczyciel kontraktowy - 3167 zł brutto
- Nauczyciel mianowany - 3597 zł brutto
- Nauczyciel dyplomowany - 4224 zł brutto
Minister kilkakrotnie podkreślił, że jego resort proponował 36-procentowy wzrost wynagrodzeń nauczycieli, ale zostało to odrzucone przez związki zawodowe. Taki wzrost pensji miał jednak zostać powiązany ze wzrostem nauczycielskiego pensum, czyli czasu spędzonego w szkole przy tablicy. Czarnek proponował, by wzrosło ono z 18 do 22 godzin w tygodniu. Chciał również, by każdy uczący spędzał w szkole kolejne 8 godzin tygodniowo będąc dostępnym dla uczniów i ich rodziców. W zamian nauczyciel mianowany miał zarobić więcej o 1095 zł brutto miesięcznie, a dyplomowany o 994 zł brutto. Na te propozycje rzeczywiście nie zgodziły się związki zawodowe, bo jak wyliczyły wiązałoby się to m.in. ze zwolnieniami i utratą przez nauczycieli dochodów za godziny ponadwymiarowe, realnie podwyżki byłyby więc niewielkie i w większości sfinansowane przez samych nauczycieli.
Podczas dzisiejszej rozmowy Przemysław Czarnek po raz kolejny zapowiedział powrót do pomysłu podniesienia pensum. - Bez zmian systemowych nie będzie podwyżek - stwierdził.
Dodał też, że w tej sprawie będzie dziś rozmawiał z przedstawicielami samorządów.
- Będzie zmiana, która będzie szła w tym kierunku, żeby rzeczywiście polepszyć sytuację zawodową nauczyciela, zwiększyć mu wynagrodzenie - zaznaczył Czarnek.
Na sugestię prowadzącego, że będzie to oznaczało więcej czasu spędzonego przy tablicy minister odparł: - Jest mnóstwo nauczycieli, którzy pracują przy pensum 18 godzin i chcieliby mieć nadgodziny tylko nie dostają ich od dyrektora szkoły, i chcieliby zarabiać nie 3,5 tys. zł tylko 5 tys.
Minister dodał, że w związku z proponowanymi zmianami wielu nauczycieli będzie musiało się przekwalifikować i zostać “dwuprzedmiotowcem”.
- Bez zmian systemowych większych wynagrodzeń nie będzie - podkreślił Czarnek.
Minister był pytany również o podwyżki dla nauczycieli akademickich. On sam jest zatrudniony jako profesor w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
- To nie jest tak, że nie ma podwyżek - stwierdził Czarnek. - W Katolickim Uniwersytecie Lubelskim otrzymaliśmy podwyżki z wyrównaniem od 1 stycznia. Właśnie wpłynęły na konto - pochwalił się minister.
Szef resortu edukacji nie był pewien, o ile dokładnie wzrosło jego wynagrodzenie. - Wydaje mi się, że 400 zł podwyżki otrzymali profesorowie, a 300 zł adiunkci.
Minister zaznaczył, że podwyżki dostali nie tylko nauczyciele zatrudnieni na KUL. - Wielu rektorów wyasygnowało na to środki - stwierdził.
Przypomniał też, że jego resort pod koniec ubiegłego roku przekazał uczelniom prawie miliard złotych z oszczędności budżetowych.
Przy okazji minister zapowiedział, że od 1 października nauczyciele akademiccy otrzymają “dodatkową podwyżkę” na co ma być przeznaczone kolejne kilkadziesiąt milionów złotych. Czarnek nie zdradził jednak, na jakie kwoty mogą liczyć wykładowcy.