Coraz więcej nauczycieli odchodzi z pracy w szkole. Na stronach kuratoriów oświaty w całym kraju widnieje ponad 13 tysięcy wakatów, jednak zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego braki są znacznie poważniejsze i sięgają nawet 20 tysięcy osób.
- Według naszych wyliczeń, w tym roku kilkanaście tysięcy nauczycieli odejdzie dodatkowo na emeryturę lub świadczenie kompensacyjne - mówi w rozmowie z “Miastem Pociech” Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Tracimy najbardziej doświadczonych nauczycieli, o najwyższym stopniu awansu zawodowego, którzy powinni jeszcze pracować w miarę swoich sił i możliwości choćby w niepełnym wymiarze godzin, ale oni nie chcą już uczyć, mówią: “wchodząc do zawodu byłem kimś, a dziś jestem biedakiem i pariasem”.
Minister edukacji Przemysław Czarnek bagatelizuje jednak problem. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej, na której omawiane były wyniki tegorocznej matury po raz kolejny stwierdził, że braki kadrowe to wymysł związkowców. - Niczym to się nie różni od tego z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich latach, a w województwie lubelskim jest nawet mniej wolnych etatów niż przed rokiem. O masowym odchodzeniu z zawodu nie ma mowy - stwierdził minister Czarnek.
Szkoły rezygnują z popularnych profili
Nieco inaczej widzą ten problem dyrektorzy szkół, zwłaszcza tych położonych w dużych miastach. Jedno z krakowskich liceów w tym roku musiało zrezygnować z naboru do cieszącej się dużym zainteresowaniem kandydatów klasy biologiczno-chemicznej oraz klasy humanistycznej. Powód to braki kadrowe. Przez niemal rok dyrektorowi nie udało się znaleźć dodatkowego nauczyciela chemii oraz historii. Dlatego zamiast “biol-chemu” powstał “mat-fiz”, którego w szkole wcześniej nie było, a klasa humanistyczna przekształciła się w klasę “ogólną” z trzema wiodącymi przedmiotami: językiem polskim, matematyką i biologią.
To automatycznie przełożyło się na spadek zainteresowania kandydatów tym liceum. Jeszcze w ubiegłym roku było ono w czołówce najbardziej obleganych szkół w mieście, o jedno miejsce walczyło tam ponad 2 kandydata. Tym razem na jedno miejsce przypada 1,5 kandydata, a do nowo utworzonego “mat-fizu” na 26 miejsc zgłosiły się jedynie 22 osoby.
Prawdziwą skalę braków kadrowych w oświacie poznamy tak naprawdę dopiero we wrześniu, kiedy uczniowie wrócą do szkół i okaże się, że lekcje z ważnych przedmiotów nie odbywają się, bo nie ma kto ich poprowadzić.
Duszę się w rzeczywistości szkolnej stworzonej przez ministra Czarnka i lokalną kuratorkę
We wrześniu przed tablicę nie wróci już na pewno Grażyna Zagórny, nauczycielka języka angielskiego. Właśnie poinformowała, że rezygnuje z pracy w renomowanym krakowskim ogólniaku, jednej z najlepszych szkół nie tylko w mieście, ale i kraju (czwarte miejsce w tegorocznym rankingu “Perspektyw”).
- Nie chcę już dłużej znosić pogardy, poniżek (4,4%!!!) i jawnej indoktrynacji oraz dyskryminacji - napisała w mediach społecznościowych. - Duszę się w rzeczywistości szkolnej stworzonej przez ministra Czarnka i lokalną kuratorkę. Nie podpisywałam wszakże umowy na służenie jakiejkolwiek partii, nie umawiałam się z żadną na lepienie jej posłusznych wyborców. Nie ma we mnie zgody na tkwienie w szkole sparaliżowanej strachem przed fanatyczną władzą brodzącą w odmętach przeszłości (...)
Jak zauważa Grażyna Zagórny “w polskiej szkole nie ma miejsca na dialog, relacje, współpracę. Brakuje przestrzeni na poszukiwanie, dociekanie, błądzenie i odnajdywanie. Jest stary, skostniały system, testoza z ocenozą, rywalizacja. Zakuwanie, zaliczanie i zapominanie”.
- Nie chcę już dłużej być częścią tego systemu. Odchodzę ze szkoły publicznej i czuję dojmujący smutek i ogromną ulgę równocześnie - kończy swój wpis Zagórny.
Woli udzielać korepetycji
W rozmowie z nami nauczycielka przyznaje, że teraz będzie pracować na własny rachunek między innymi udzielając korepetycji z języka angielskiego.
- Edukacja, jako absolutny filar demokracji, powinna być silna i niezależna od partii politycznych - mówi Grażyna Zagórny. - Uważam też, że system powinien wyglądać tak, żeby korepetycje nie były potrzebne ani uczniom, żeby się douczać, ani nauczycielom, żeby dorabiać. Niestety w Polsce jest dokładnie odwrotnie - dodaje nauczycielka.
Przyznaje, że przez lata wzbraniała się przed udzielaniem prywatnych lekcji. Teraz nie ma już oporów. - Chcę się tym zająć, bo mogę to robić na własnych zasadach, tak jak chcę i na pewno będę to robić dobrze dzięki doświadczeniu, jakie zdobyłam w szkole - podkreśla nauczycielka.
W październiku ubiegłego roku Grażyna Zagórny udzieliła nam obszernego wywiadu. Przyznała w nim, że od czasu strajku nauczycieli w 2019 roku nosi się z zamiarem odejścia ze szkoły.
Zapewniła też, że nie będzie to łatwa decyzja, bo w tym zawodzie świetnie się odnajduje: “Lubię pracować z młodzieżą, a szkoła to jest moje miejsce na ziemi. Nie trafiłam tu z przypadku. Już w liceum wiedziałam, że chcę uczyć, co było dość nietypowe, bo mało kto w mojej klasie wiedział, co chce robić w przyszłości. Ja wiedziałam. Dlatego tak trudno jest mi odejść” - wyznała w tamtej rozmowie.
"Odchodzę z wielkim smutkiem"
- Dziś dojrzałam do tego, by pożegnać się ze szkołą - mówi Grażyna Zagórny.
Przyznaje, że na jej decyzję miała również wpływ atmosfera, jaka panuje w szkołach pod rządami ministra Czarnka: - Niby forsowane przez niego lex Czarnek nie weszło w życie, ale efekt mrożący zadziałał. Nauczyciele i dyrektorzy szkół, żeby nie mieć kłopotów już unikają kontaktów z organizacjami, które mogłyby w jakiś sposób nie spodobać się władzy. Odchodzę z wielkim smutkiem, ale przyszedł ten moment, w którym uznałam, że tak będzie lepiej.
O swoim odejściu ze szkoły publicznej poinformował też niedawno Dariusz Martynowicz, Nauczyciel Roku 2021, polonista z Małopolskiej Szkoły Gościnności w Myślenicach, a wcześniej w V LO w Krakowie.
"Odchodzę ze szkoły publicznej po 15 latach pracy - napisał w mediach społecznościowych. - Nie odchodzę z nauczycielstwa, ponieważ to moja pasja i nie potrafię zostawić zawodu, który kocham. Idę jednak do przestrzeni, w której będę mógł z pasją, ale przede wszystkim ze spokojem i wsparciem, działać dalej i robić coś małego, ale jednak ważnego dla świata. Bo zawód nauczyciela taki jest - mimo różnych trudności, to naprawdę piękny zawód. Nie mam wątpliwości. Jeśli obecne trendy się utrzymają, nie będzie realnego dialogu z nauczycielami, jeśli uczący będą dostawać… 4-procentowe podwyżki, a w szkołach zamiast kultury współpracy, dialogu i wsparcia, nasilać się będzie kultura kontroli, strachu i zarządzania, nauczycieli (nie mówię nawet o tych dobrych) … po prostu niedługo już nie będzie".
Martynowicz przeniósł się do nowo utworzonego prywatnego LO w Warszawie.