Sprawa dotyczy XLIV LO. W połowie września “Gazeta Wyborcza” napisała, że rodzice, których dzieci rezygnują z chodzenia na katechezę, są wzywani na rozmowę do gabinetu dyrektora. Według relacji jednej z matek, która zgłosiła sprawę mediom, dyrektor szkoły Mariusz Graniczka chce znać przyczyny rezygnacji; wypytuje, czy są ateistami, czy innowiercami. Informuje też rodziców, że niechodzące na religię dzieci i tak będą musiały brać udział w uroczystościach kościelnych, w których uczestniczy szkoła.
Co więcej, dyrektor żąda od rodziców, by w formie pisemnej zwracali się do niego z wnioskiem o zwolnienie dziecka z lekcji religii. To działanie niezgodne z prawem. Religia nie jest bowiem przedmiotem obowiązkowym. Wniosek o nauczanie religii składają rodzice, którzy chcą, by ich dziecko uczestniczyło w katechezie, ci którzy nie chcą nie muszą nic pisać, ani się tłumaczyć.
Po tym tekście poseł Lewicy Maciej Gdula wystąpił do małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli działań dyrektora, które - jak określił poseł - mogą stanowić naruszenie kontroli konstytucyjnych praw i wolności uczniów i rodziców.
- Mariusz Graniczka po raz kolejny myli misję szkoły publicznej z prawicowo-fundamentalistyczną indoktrynacją, naruszając przy tym prawo oświatowe i konstytucyjną wolność przekonań. W liceum Graniczki coraz mniej uczniów uczęszcza na religię, więc dyrektor stwierdził najwyraźniej, że zmusi ich siłą. Ten przypadek to dla mnie jeszcze jeden argument za przeniesieniem nauczania religii ze szkół do salek katechetycznych - napisał poseł na swoim FB.
Kontroli nie będzie, dyrektor nie złamał prawa
Dziś Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty poinformowała nas, że nie zamierza kontrolować szkoły. W piśmie przesłanym do naszej redakcji czytamy, że do kuratorium nie wpłynęła żadna skarga od rodziców, która miałaby wskazać na nieprawidłowości dotyczące organizacji lekcji religii w krakowskim liceum.- W celu ustalenia stanu faktycznego małopolski kurator oświaty przeprowadził rozmowę z dyrektorem XLIV LO - informuje Nowak i tłumaczy, że dyrektor, co prawda rozmawiał z rodzicami uczniów o uczęszczaniu ich dzieci na lekcje religii, ale nie po to, żeby ich wypytywać o powody rezygnacji, ale żeby “zorganizować dla nich w tym czasie zajęcia, które uwzględniałyby ich zainteresowania”.
Małopolską kurator oświaty te wyjaśnienia uspokoiły.
- Z ustalonego stanu faktycznego wynika, że dyrektor nie złamał prawa, a informacje medialne w tym zakresie okazały się być nieprawdziwe w związku z tym nie ma podstaw do przeprowadzenia kontroli - stwierdza kuratorka w piśmie przesłanym do naszej redakcji.
Olga Szpunar, dziennikarka “Gazety Wyborczej”, która opisała sprawę zwraca jednak uwagę, że do tej pory dyrektor Mariusz Graniczka nie zażądał sprostowania informacji zawartych w artykule, ani też w żaden sposób nie kontaktował się z redakcją, by wyjaśnić sprawę.
Mimo to kolejna instytucja daje wiarę jego wyjaśnieniom, bez przeprowadzenia kontroli. Wcześniej krakowski magistrat uznał, że artykuł prasowy nie stanowi przesłanki do wszczęcia postępowania wyjaśniającego ani tym bardziej do odwołania dyrektora ze stanowiska.
Fakt, że Barbara Nowak nie zamierza przeprowadzić kontroli w szkole Mariusza Graniczki jest o tyle zastanawiający, że akurat małopolska kurator chętnie kontroluje podległe sobie placówki.
Tak było chociażby w przypadku dobczyckiej podstawówki, która została skrupulatnie skontrolowana, po tym jak grupa uczniów wzięła udział w wydarzeniu o nazwie “Tour de Konstytucja”. Co ciekawe, żaden z rodziców nie złożył wówczas skargi w kuratorium, a wręcz przeciwnie - większość stanęła murem za nauczycielami i dyrekcją szkoły.
Kontrolę z wykorzystaniem absurdalnych ankiet dwa lata temu przeszło również V LO w Krakowie. Barbara Nowak wysłała do szkoły wizytatorów po tym, jak dotarły do niej sygnały, że jeden z nauczycieli może łamać “zasady apolityczności szkoły poprzez prezentowanie na zajęciach dydaktycznych swoich poglądów politycznych”. To wtedy uczniowie musieli odpowiadać na pytania, “czy zdarzało się, aby nauczyciel podczas lekcji opowiadał o swoim życiu prywatnym oraz prezentował swoje poglądy polityczne?”, “Czy zdarzało się, iż nauczyciel podczas lekcji relacjonował sytuacje, które miały uprzednio miejsce w pokoju nauczycielskim?”, “Czy posiadają wiedzę dotyczącą zachowań nauczycieli, podczas lekcji, polegających na: zastraszaniu uczniów, krzyczeniu na uczniów, wyśmiewaniu uczniów, obrażaniu uczniów, nie uwzględnianiu potrzeb ucznia z chorobą przewlekłą; używaniu niecenzuralnych słów /przekleństw, negatywnym komentowaniu wyglądu ucznia”.
W przypadku pozytywnej odpowiedzi na któreś z tych pytań wizytatorki prosiły uczniów o wskazanie imienia i nazwiska nauczyciela, który miał się tego dopuścić.
Kontrola okazała się jedną wielką klapą, bo uczniowie ustalili wspólną wersję udzielania odpowiedzi i napisali program automatycznie odpowiadający na pytania i przesyłający ankietę do kuratorium kilkanaście razy na minutę. Wizytatorzy mogli się więc dowiedzieć między innymi tego, że to kurator Nowak nie kryje swoich poglądów politycznych.
W opinii Małopolskiego Kuratora Oświaty - napisała wówczas Barbara Nowak w specjalnym oświadczeniu - inspirowanie do stworzenia, a następnie uaktywnienie takiego oprogramowania jest działaniem nagannym, nie licującym z zasadami etyki i godzącym w porządek prawny. Jest także podżeganiem do nieposłuszeństwa wobec osób pełniących funkcje nadzorcze w systemie oświatowym państwa.