W tym tygodniu odbyło się kolejne posiedzenie Zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty. Oprócz kierownictwa resortu edukacji uczestniczyli w nim przedstawiciele samorządów i niektórych związków zawodowych działających w oświacie. Debatowano nad propozycjami przedstawionymi wcześniej przez ministra Przemysława Czarnka.
Resort proponuje m.in. podwyższenie pensum dydaktycznego o 2 godziny (obecnie wynosi ono 18 godzin przy tablicy). Propozycja nie dotyczy nauczycieli przedszkoli, których pensum już teraz wynosi od 22 do 25 godzin. MEiN nie ukrywa, że dodanie godzin tablicowych będzie się wiązało z ruchami kadrowymi. W związku z tym proponuje się w 3-letnim okresie przejściowym zastosowanie działań osłonowych dla nauczycieli. Jak wyjaśnia Dariusz Piontkowski, wiceminister edukacji miałyby one polegać na tym, że nauczyciel, który nie będzie w stanie uzbierać 20 godzin pensum ma być traktowany jak pełnozatrudniony.
MEiN proponuje też, by nauczyciele przedmiotów, które “wymagają mniej czasu na przygotowanie się do zajęć lub sprawdzanie prac pisemnych” musieli poza pensum realizować dodatkowo 2 godziny lekcyjne przeznaczone na zajęcia rozwijające zainteresowania uczniów. Ma to dotyczyć nauczycieli WF, plastyki czy muzyki.
Resort chce też zlikwidować kilka dodatków i tzw. średnie wynagrodzenia, włączyć do pensji część środków z odpisu na ZFŚS.
MEiN policzyło, że wszystkie te zmiany oznaczałyby dla nauczycieli wzrost wynagrodzenia zasadniczego w wysokości: stażysta – 551 zł brutto; kontraktowy – 466 zł; mianowany – 455 zł; dyplomowany – 454 zł
– Przyświeca nam wspólny cel, którym jest uatrakcyjnienie zawodu nauczyciela. Chcemy wprowadzić stabilizację zatrudnienia, wynagrodzenia po to, by nauczyciel miał więcej czasu na to, co jest jego misją, czyli praca z uczniem. Przedstawiliśmy kierunki zmian, nad którymi będziemy pracować już wkrótce w ramach grup roboczych – powiedział minister Przemysław Czarnek po spotkaniu z zespołem.
Jednak po stronie związkowej nie widać entuzjazmu. - Deklaracje przedstawicieli MEiN o chęci podniesienia pensji i prestiżu nie wystarczą - zauważa Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Potrzebne są odpowiednie rozwiązania. Te, które przygotował resort tego nie zapewniają, bo resort chce zlikwidować kilka dodatków i średnie wynagrodzenia, ograniczyć fundusz socjalny, zwiększyć pensum i tym sposobem sfinansować wzrost płac.
Nie godzimy się także na propozycję, by początkujący nauczyciel otrzymywał 125% minimalnego wynagrodzenia za pracę. To nie podniesie prestiżu zawodu, ani nie przyciągnie młodych wykształconych ludzi do pracy w szkole - dodaje związkowiec.
ZNP chce by nauczycielskie zarobki zostałyby powiązane ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. Podobne postulaty zgłasza nauczycielska “Solidarność”. Jeszcze przed poniedziałkowym spotkaniem, Ryszard Proksa, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” poinformował, że kierowany przez niego związek odrzuca w całości przesłany przez ministerstwo „Materiał wyjściowy do dyskusji w ramach dalszych prac Zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty”. - Materiał ten nie uwzględnia naszego głównego postulatu powiązania wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce narodowej - dodał Proksa.
Już po spotkaniu “Solidarność” wyraziła zaniepokojenie faktem, że wiele propozycji resortu edukacji, które nauczyciele postrzegają jako “szkodliwe i ograniczające dotychczasowe uprawnienia pracownicze”, znajdują uznanie wśród przedstawicieli samorządów.
- Przykładem jest chociażby poparcie dla propozycji zwiększenia dydaktycznego czasu pracy i związanego z tym wynagrodzenia, likwidacją gwarancji poziomu płac, a także likwidacją oraz ograniczeniem dodatków socjalnych czy ogólnikowych propozycji zmian zasad urlopów dla poratowania zdrowia - podkreślają związkowcy.
Tymczasem najmłodszy związek zawodowy działający w oświacie - Niezależny Związek Zawodowy Oświata Polska, który nie został zaproszony na dyskusję w ministerstwie obliczył, ile nauczyciele stracą na propozycjach resortu.
I tak, zdaniem OP, w związku z odebraniem dodatku wiejskiego, części świadczeń socjalnych i podniesieniem pensum nauczyciel dyplomowany straci aż 187,66 zł brutto miesięcznie; nauczyciel mianowany zobaczy na swoim koncie o 110,54 zł brutto mniej, a kontraktowy 47,48 zł. Zgodnie z wyliczeniami Oświaty Polskiej, na plus wyjdzie jedynie nauczyciel stażysta, który otrzyma 48,28 zł brutto miesięcznie więcej, ale jednocześnie straci jednorazowy dodatek na zagospodarowanie, który obecnie wynosi 1000 zł.
Prace nad propozycjami MEiN mają być kontynuowane w trzech roboczych grupach tematycznych:
- w grupie ds. systemu awansu zawodowego nauczycieli,
- w grupie ds. systemu wynagradzania i czasu pracy nauczycieli,
- w grupie ds. oceny pracy nauczycieli i odbiurokratyzowania szkoły.
Mają one rozpocząć pracę w I połowie czerwca.