Istotne podniesienie poprzeczki
O tym, że w 2023 roku uczniowie będą zdawać zupełnie inną maturę wiadomo było już od 2017 roku. Zmiany na egzaminie wymusiła reforma edukacji wprowadzona przez Annę Zalewską. Kiedy jednak uczniowie, których dotyczy nowa matura trafili do liceów i techników w 2019 roku, nikt jeszcze nie wiedział, jak konkretnie będzie wyglądał ich egzamin. Po pół roku nauki dowiedzieli się, że czeka ich "istotne podniesienie poprzeczki". Kiedy kończyli drugą klasę Centralna Komisja Egzaminacyjna opublikowała informatory maturalne.- Teraz nasi uczniowie są już w trzeciej klasie, a my nadal nie mieliśmy żadnych szkoleń dotyczących tego, jak przygotowywać ich do tej nowej matury, a proszę mi wierzyć, przestudiowałem dokładnie informator maturalny, i te wymogi dotyczące matury z języka polskiego wymuszają całkowitą zmianę metodyki nauczania. Choćby z tego względu, że zupełnie zmienia się kształt matury pisemnej - mówi Dariusz Martynowicz, polonista z Myślenic, Nauczyciel Roku 2021.
Rewolucja na maturze z języka polskiego
Egzamin dojrzałości zmieni się w przypadku wszystkich przedmiotów, ale prawdziwa rewolucja czeka uczniów właśnie na maturze z języka polskiego, bo tu zdecydowano się na wprowadzenie największych zmian.Po pierwsze maturzyści zostaną dokładniej przeegzaminowani ze znajomości lektur obowiązkowych, bo w wypracowaniu trzeba będzie się odwołać do konkretnych utworów (co obecnie nie jest wymagane). Na dodatek lista lektur obowiązkowych zostanie wydłużona z kilkunastu do kilkudziesięciu pozycji. Dłuższe będzie też wypracowanie, zamiast 250 słów maturzysta będzie musiał sklecić ich minimum 400. Nauczyciele wprost przyznają, że dla wielu uczniów może to być bariera nie do przekroczenia.
Arkusz na poziomie podstawowym ma się składać z trzech części, a nie dwóch jak do tej pory. Oprócz wypracowania będą dwa testy składające się z pytań otwartych i zamkniętych, które sprawdzą m.in. wiedzę z zakresu gramatyki, teorii języka oraz wiadomości o epokach literackich.
- Ta matura jest przygotowywana w sposób zupełnie pozbawiony logiki - mówi Dariusz Martynowicz. - Owszem, są informatory maturalne, ale na stronach Centralnej Komisji Egzaminacyjnej nie ma żadnych szkoleniowych materiałów dla nauczycieli. Przykładowych zestawów maturalnych. Powinno ich być przynajmniej kilkanaście. Nawet gdybyśmy sami chcieli się dokształcać, to nie ma po prostu opracowań.
Kolejna rzecz to zakres materiału, jaki muszą opanować młodzi ludzie.
- Wymagania przerastają ich możliwości, ale także nasze jako nauczycieli - przyznaje Dariusz Martynowicz. - Wystarczy porównać kanon lektur. Do tej pory maturzyści mieli do przeczytania kilkanaście pozycji, teraz jest ich kilkadziesiąt, a część z nich to teksty bardzo trudne i wymagające. Robię wszystko, co mogę jako polonista, ale uczniowie nie są w stanie zrozumieć do końca treści i języka - chociażby Kazań sejmowych księdza Piotra Skargi, które we fragmentach stały się tekstem obowiązkowym. Opublikowane zestawy pytań na maturę ustną w oparciu o lektury obowiązkowe przerastają możliwości przeciętnego ucznia.
List otwarty i apel do rodziców
- Mam dosyć ponurą diagnozę tego, co się stanie - dodaje Nauczyciel Roku. - Myślę, że bardzo dużo osób tej matury po prostu nie zda i zaczynam podejrzewać, że może właśnie o to chodzi - żeby zmienić trochę trendy wyboru uczniów, żeby częściej wybierali szkoły branżowe, a nie licea.Martynowicz przyznaje, że w gronie polonistów przygotowywany jest już list otwarty w tej sprawie.
- Nie możemy pozwolić, by na nas polonistów zrzucono odpowiedzialność za wynik tej matury i na pewno nie przyjmiemy na siebie tej odpowiedzialności. Nasi uczniowie zdają pierwszy raz nową formułę maturalną, a my do dzisiaj nie zostaliśmy solidnie przeszkoleni, jak ich przygotowywać. Szkolenia Centralnej Komisji Egzaminacyjnej są niewystarczające, a pokazywania nam podczas nich głównie slajdów z... informatorów maturalnych nie chcę nawet komentować.
- Ale tak naprawdę najwięcej mogliby zrobić w tej sytuacji rodzice maturzystów - dodaje nauczyciel. - Naprawdę dziwię się, że oni jeszcze nie protestują. Powinni się zebrać, stworzyć petycję, głośno o tym mówić. To jest bardzo ważne, żeby włączyli się do tej dyskusji - apeluje Martynowicz.
Eksperymentalny rocznik
Paweł Lęcki, nauczyciel języka polskiego w sopockim LO przypomina, że uczniowie, którzy w 2023 roku przystąpią do matury niemal przez dwa lata uczyli się zdalnie. Wcześniej, jako “eksperymentalny rocznik”, też nie mieli łatwo.Część z nich zaczęła szkołę w wieku sześciu lat. Pod koniec podstawówki dowiedzieli się, że nie pójdą do gimnazjum, bo reforma Anny Zalewskiej je likwiduje i jako pierwsi przeszli przez ośmioletnią szkołę podstawową, tam uczyli się z podręczników przygotowanych w wielkim pośpiechu. Potem bili się o miejsce w liceach i technikach razem z absolwentami gimnazjów, a kiedy już znaleźli się w swojej mniej lub bardziej wymarzonej szkole, po kilku miesiącach trafili na nauczanie zdalne, z którego tak na poważnie wrócili dopiero we wrześniu tego roku. Nadal nie ma też pewności, jak długo będą mogli chodzić do szkoły.
- Teraz chcemy wykonać na nich największy eksperyment. Nieprzygotowani nauczyciele mają przygotować nieprzygotowanych uczniów do źle przygotowanej matury - mówi Paweł Lęcki. - Nie ma szans żeby to wypadło dobrze, z góry można założyć, że wyniki tej matury będą słabe, choć wolałbym unikać słowa katastrofa, czy tragedia, żeby nie stresować dodatkowo tych młodych ludzi.
Zdaniem Lęckiego nie ma nic złego w tym, że matura będzie trudniejsza. - Sam uważam, że zmiany powinny zostać wprowadzone - mówi polonista. - Zmieniajmy maturę; niech ona będzie większym wyzwaniem niż ta, która była do tej pory, ale nie w tym momencie, nie każmy jej zdawać ludziom tak pokiereszowanym przez edukację zdalną.
Przesunięcie matury? To niemożliwe
Zdaniem nauczycieli wprowadzenie nowego egzaminu maturalnego powinno zostać odroczone w czasie. Tak zrobiona chociażby przy okazji przyszłorocznego egzaminu ósmoklasisty, który miał się składać z czterech części. Z uwagi na pandemię i przedłużającą się naukę zdalną obecni i przyszli ósmoklasiści przystąpią tylko do trzech egzaminów. Złośliwi twierdzą, że wpływ na decyzję ministra Czarnka w tej sprawie mógł mieć fakt, że jego syn jest właśnie uczniem ósmej klasy.Dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w rozmowie z nami przekonuje jednak, że przesunięcie nowej matury, choćby o rok, jest niemożliwe.
- Matura to nie jest coś, co się dzieje obok systemu edukacji, ona jest odzwierciedleniem tego, co jest w podstawie programowej, a skoro podstawa programowa z języka polskiego zmieniła się, to egzamin musi być tego odzwierciedleniem - mówi dr Smolik.
Szef CKE odpiera też zarzut, że informatory maturalne zostały opublikowane zbyt późno.
- Zgodnie z prawem mamy obowiązek publikować je na dwa lata przed egzaminem, tym razem informatory ukazały się wcześniej, bo już na pół roku przed ustawowym terminem, zrobiliśmy to najszybciej jak to było możliwe - zapewnia Marcin Smolik.
Nie będzie pogromu, będzie “lekkie tąpnięcie”
Jego zdaniem, nauczyciele reagują na te zmiany “zbyt emocjonalnie”.- Podobnie było kiedy wprowadzaliśmy nową maturę w 2015 roku, czy kiedy pojawił się egzamin gimnazjalny. Wówczas też słyszeliśmy o pogromie, tragedii, czy katastrofie, a nic takiego się nie wydarzyło. W 2023 roku też nie spodziewamy się jakiegoś drastycznego obniżenia poziomu zdawalności matury, spodziewamy się natomiast lekkiego tąpnięcia jeśli chodzi o średni wynik egzaminu. Z pewnością będzie on niższy niż wcześniej, ale to dlatego, że zakres materiału jest dużo większy - mówi dyrektor CKE.
Wymagania egzaminacyjne zamiast podstawy programowej?
Marcin Smolik przyznaje jednak, że z uwagi na pandemię i fakt, że sporo czasu uczniowie zamiast w szkole spędzili przed ekranem komputera, matura w 2023 roku może być łatwiejsza niż pierwotnie zakładano.Trwają prace nad przygotowaniem wymagań egzaminacyjnych, które na maturze w 2023 roku zastąpią podstawę programową. Jakieś okrojenie tej podstawy nastąpi - zapewnia szef CKE.
O jakich ułatwieniach mowa? Tego na razie nie wiadomo. Szczegóły mają być znane w styczniu lub lutym przyszłego roku.
Podobny zabieg ministerstwo zastosowało w przypadku matury w 2020 i 2021 roku. Na konferencjach prasowych minister Czarnek przekonywał, że materiał zostanie okrojony o 20 a nawet 30 proc. Maturzyści nie odczuli tego specjalnie, wielu mówiło nawet, że matura po okrojeniu była jeszcze trudniejsza.
Tym razem dyrektor CKE też nie pozostawia złudzeń. - Nawet jeśli materiał zostanie okrojony o 20 czy 25 proc., to ten egzamin nadal będzie wymagający, a lista lektur wciąż będzie liczyła kilkadziesiąt pozycji, a nie 13 jak obecnie - mówi Marcin Smolik.
Na pocieszenie szef CKE dodaje: - Nowa matura jest tak skonstruowana, że aby ją zdać wystarczy napisać wypracowanie i to nawet nie na maksymalną liczbę punktów. A jeśli ktoś nie napisze wypracowania, albo napisze je z błędem kardynalnym nadal ma szanse na zaliczenie matury, bo potrzebne punkty może uzbierać z dwóch pozostałych części egzaminu. Wcześniej taka matura byłaby oblana.
Co z egzaminem ustnym?
W 2023 roku na maturę, po kilkuletniej pandemicznej przerwie, wrócą obowiązkowe egzaminy ustne, które również zostały zmodyfikowane. Uczeń będzie losował zestaw składający się z dwóch zadań. Jedno z nich będzie pochodzić z jawnej bazy pytań, która została już opublikowana i zawiera 280 zagadnień.Zgodnie z zapowiedziami resortu edukacji, w 2023 roku trzeba będzie również przystąpić do jednego egzaminu na poziomie rozszerzonym, ale bez obowiązku zdania (tj. uzyskania co najmniej 30 procent punktów). Dopiero od 2025 roku MEiN chce wprowadzić obowiązek zdania egzaminu z przedmiotu dodatkowego.