Na decyzję ministra w sprawie przyszłorocznego egzaminu czekają uczniowie obecnych siódmych klas. Zgodnie z założeniami reformy edukacji autorstwa Anny Zalewskiej, już w przyszłym roku będą oni musieli przystąpić do egzaminu z przedmiotu dodatkowego. Oprócz języka polskiego, matematyki i języka obcego obowiązkowo będą pisać test z biologii, chemii, fizyki, geografii lub historii.
Problem w tym, że od ponad roku dzieci uczą się zdalnie, a w tych warunkach przygotowanie do kolejnego egzaminu jest poważnie utrudnione. Rodzice i nauczyciele obawiają się o wynik sprawdzianu, nie chcą też fundować dzieciom dodatkowych stresów. Koalicja “Nie dla chaosu w szkole” zebrała ponad 7 tys. podpisów pod petycją do ministra Przemysława Czarnka z apelem o odroczenie wprowadzenia nowej części egzaminu ósmoklasisty, co najmniej o trzy lata, do momentu, w którym warunki pracy szkół powrócą do normy i ustabilizują się.
Nauka w pandemicznych warunkach
“Konieczność przygotowania się do zdawania dodatkowego egzaminu zwiększa i tak poważne obciążenie nauką obecnych siódmoklasistów - napisali autorzy petycji. - Wiemy wszyscy w jak trudnych warunkach realizowany był program szkolny od marca do czerwca 2020. Wielu uczniów ma zaległości z tego okresu, które będą rzutowały na dalszą naukę.Wiemy też w jak niecodziennych warunkach pracują uczniowie w bieżącym roku szkolnym i jak trudno będzie im nadrabiać piętrzące się braki. Przerwy w nauce związane z kwarantannami czy też nieobecnością nauczycieli przebywających na zwolnieniach lekarskich będą z całą pewnością odbijać się znowu niekorzystnie na realizacji programu. Dodatkowym negatywnym czynnikiem jest niewielka liczba godzin przeznaczona na przedmioty przyrodnicze w klasach V-VIII. Geografia i biologia przez trzy lata realizowane są w wymiarze zaledwie jednej godziny tygodniowo. Nie ma czasu na nadrabianie potencjalnych opóźnień (...) Konieczność przygotowania się do trzech egzaminów - z języka polskiego, matematyki i języka obcego - jest i tak ogromnym wyzwaniem dla uczniów realizujących program w niecodziennych, pandemicznych warunkach (...)”.
Temat jest analizowany
Nasza redakcja od miesięcy dopytuje w ministerstwie o to, jak będzie wyglądał przyszłoroczny egzamin. Po raz pierwszy zadaliśmy to pytanie w grudniu ubiegłego roku na konferencji prasowej, podczas której minister Czarnek chwalił się, że jesteśmy pierwszym krajem w Europie, który zdecydował, że tegoroczne egzaminy końcowe będą łatwiejsze z uwagi na pandemię. Na nasze pytanie dotyczące przyszłorocznego sprawdzianu odpowiedział wówczas wiceminister edukacji Maciej Kopeć: - Ten temat jest przez nas analizowany - zapewnił. - To też będzie zależało od tego, jak po feriach będzie wyglądała nauka w szkołach.Dziś już wiadomo, że po feriach do szkoły na krótko wrócili jedynie uczniowie z klas I-III. Starsi nadal uczą się zdalnie, a minister Czarnek do tej pory nie podjął decyzji w sprawie przyszłorocznego egzaminu, choć powinien doskonale znać problem, bo sam ma syna w siódmej klasie.
Wczoraj ponownie, już po raz piąty, zwróciliśmy się do ministra z pytaniem o przyszłoroczny egzamin. Odpowiedzi nadal nie otrzymaliśmy.
W tym tygodniu na ten temat debatował w Sejmie Parlamentarny Zespół ds. Edukacji Przyszłości.
Sprawdźmy, ile te dzieci jeszcze wytrzymają!
Agnieszka Nowakowska z koalicji "Nie dla chaosu w szkole", która sama jest mamą siódmioklsistki podczas sejmowego spotkania zaznaczyła, że odpowiedź ministra na petycję była taka, że musi jeszcze raz to przemyśleć, zastanowić się i na razie nie jest w stanie odpowiedzieć jednoznacznie na tę prośbę.- Natomiast kolejne miesiące nauczania zdolnego mijają, dzieci żyją w ciągłej niepewności, co będą musiały robić w przyszłym roku, ile nauki włożyć w to, żeby ten czwarty egzamin zdać - mówiła Agnieszka Nowakowska.
Jej zdaniem dzieci nie radzą sobie ze stresem i izolacją. - I w tym momencie minister edukacji mówi: to dołóżmy jeszcze jedną cegiełkę, sprawdźmy, ile te dzieci jeszcze wytrzymają, dołóżmy im jeszcze ten czwarty egzamin. Jako mama patrzę codziennie na moje dziecko i pytam: jaki to ma sens? Czy my im organizujemy jakiś sprawdzian wytrzymałości psychicznej? Nie rozumiem tego ciągłego zawieszenia tej decyzji, braku jednoznacznego stwierdzenia: musimy pomóc dzieciom, a nie nakładać na nie nowe obciążenia, nowe obowiązki, nowe wymagania - dodała Nowakowska.
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego zastanawiał się natomiast, czy "pokolenie covidowe" nie powinno podlegać zupełnie innej procedurze rekrutacji do szkół średnich, bez konieczności zdawania egzaminu.