Ministerstwo edukacji szykuje się do powrotu uczniów do szkół. Być może w przyszłym tygodniu do nauki stacjonarnej wrócą dzieci z klas I-III, a po majówce również ci starsi. Minister edukacji Przemysław Czarnek cały czas podkreśla, że nauka zdalna to jedynie proteza edukacji, a dzieci po ponad roku siedzenia przed monitorami mają mnóstwo zaległości, które trzeba będzie nadrabiać zaraz po powrocie do normalnej nauki. Czy rzeczywiście tak jest i czy wszyscy marzą o ponownym otwarciu szkół?
Kto chce wracać na lekcje?
- Wierzy się, że powrót jest niesamowicie oczekiwany przez wszystkich i w magiczny sposób naprawi wszystkie problemy - komentuje na swoim facebookowy profilu Paweł Lęcki, nauczyciel języka polskiego z LO w Sopocie - Na pewno powrotu do szkół oczekują rodzice uczniów z nauczania początkowego. Uczniowie starsi z tym powrotem to już nie mają tak fajnie. Do czego bowiem wrócą? Głównie do sprawdzianów i testów oraz diagnozy stanu swojej niewiedzy. Dowiedzą się często, że nic nie potrafią, nie mają notatek, więc nic nie osiągną w przyszłość.- Nie jest do końca jasne, czy tak naprawdę wszyscy potrzebują w tej chwili powrotu do szkół, gdyż część uczniów znalazła swoją rutynę, która choć część pozbawiła motywacji, to dla części stała się całkiem sensowna - dodaje nauczyciel.
20 proc. uczniów funkcjonuje lepiej w zdalnym nauczaniu
Podobne wnioski płyną z ankiet, jakie od początku pandemii przeprowadza wśród swoich uczniów I LO im. B. Nowodworskiego w Krakowie, czyli jedno z najlepszych liceów w kraju. Trzy czwarte uczniów oceniło sposób prowadzenia zdalnego nauczania przez szkołę jako dobry. W rozmowie z “Gazetą Wyborczą” dyrektor I LO Jacek Kaczor przyznał, że nikt w ankiecie nie zaznaczył opcji "doskonały", ale nikt też nie wybrał opcji skrajnie negatywnej. Dyrektor przyznaje, że na podstawie przekazów medialnych o zdalnej edukacji spodziewano się większej krytyki e-lekcji.Niemal wszyscy uczniowie napisali, że są teraz wyspani. - Wielu uczniów dojeżdżało do nas spoza Krakowa. Zdalna edukacja pozwoliła im zaoszczędzić na dojazdach nawet do trzech godzin - tłumaczy dyrektor w “GW”.
Dzięki zaoszczędzonym godzinom uczniowie, którzy wcześniej nie zawsze byli obowiązkowi nagle zaczęli oddawać zadania w terminie, bo jak tłumaczą mają na to teraz więcej czasu.
Jak czytamy w “GW” z ankiet oraz obserwacji szkoły wynika, że ok. 20 proc. uczniów funkcjonuje lepiej w zdalnym niż w stacjonarnym nauczaniu. Ci, którzy mieli problem z publicznymi wystąpieniami w klasie, nie mają go przed kamerką w laptopie.
W ankietach wielu uznało za zaletę zdalnej edukacji, że nie muszą dbać o swój ubiór. Coraz mniej mają też problemów technicznych, a jeśli już wystąpią to nikt nie reaguje tak nerwowo jak na początku.
Największym minusem zdalnej edukacji jest zdaniem uczniów brak kontaktów z rówieśnikami. Młodzież spotyka się co prawda poza lekcjami, ale robi to zdecydowanie rzadziej niż w czasach przed pandemią.
Przerwy w końcu należą do mnie
Sporo plusów zdalnego nauczania dostrzegają również nauczyciele. Tak wynika z naszej sondy, którą przeprowadziliśmy wśród uczących.Wielu z nich, podobnie jak uczniowie, chwali sobie, że nie muszą codziennie dojeżdżać do szkoły. Oszczędzają nie tylko czas, ale i pieniądze. W końcu mogą też pospać nieco dłużej.
Do tego dochodzi brak dyżurów na przerwach - jak się okazuje dla wielu nauczycieli dyżurowanie na korytarzach to jedna z najmniej lubianych czynności.
"Przerwy w końcu należą do mnie - pisze jedna z nauczycielek. - Mogę wyjść do toalety czy napić się kawy, a nawet na chwilę wyjść do ogródka żeby pobawić się z psem. Już nie przeszkadzają mi okienka i konieczność pracy w kilku szkołach. Prowadzę lekcje z kuchni, a obok gotuje się obiad".
"Brak huku na przerwach, kawa w każdym momencie dnia, siku kiedy się chce" - dodaje inna z uczących.
Uczniów uciszam jednym kliknięciem
“Cisza w klasie” - to jeden z argumentów za zdalnym nauczaniem, który pojawia się najczęściej w wypowiedziach nauczycieli.“Uczniów da się uciszyć jednym kliknięciem”;
“Mogę rozmawiać z pojedynczymi uczniami bez konieczności uspokajania całej klasy, bo ich po prostu wyciszam, nie mam problemów z dyscypliną”.
Być jak wuefista
Wśród zalet e-lekcji nauczyciele, podobnie jak uczniowie, wymieniają, że nie muszą tak bardzo przejmować się strojem: “Zawsze zazdrościłam wuefistom, że mogą w pracy być w dresie”.To nie wszystko. Dzięki pandemii nauczyciele zgromadzili pokaźną bazę narzędzi cyfrowych, które już na pewno z nimi zostaną.
Do kredy już nie wrócą
“Zdalne nauczanie w pandemii zmusiło do powszechnego użycia TI, która daje dodatkowe możliwości dydaktyczne. Nauczyciele zostali zmuszeni przez pandemię do użycia TI i odkryciu zalet zastosowania tych narzędzi większość się z nimi nie rozstanie po powrocie do nauczania normalnego”;“W szkole nie mam tablicy interaktywnej, teraz mogę poszaleć”;
“ja już zamierzam zabrać ze sobą do szkoły swój tablet graficzny albo prosić dyrekcję o zakup do klasy. Koniec z pylącą kredą i suchymi dłońmi”;
“Uczę języka obcego - w szkole miałam tablicę, kredę i podręcznik. Kiedy zaczęła się pandemia, musiałam biegać z klasy do klasy, a nawet ze szkoły do szkoły ze swoim głośnikami, które specjalnie zakupiłam. Teraz siedzę przed ekranem - bolą oczy, boli kręgosłup i inna część ciała też, ale jednym kliknięciem mogę na lekcjach języka pokazywać autentyczne materiały multimedialne, dialogi i słownictwo w kontekście. Kto nie chciał uczyć się przy nauce stacjonarnej, dalej się nie uczy, ale teraz nie widzę jak się nudzi. Kto chciał się uczyć, dalej znajduje motywację i na pewno coś mu w głowie zostaje. W przypadku języka obcego, nauczanie zdalne nie jest złe”;
“Nie muszę robić ksero, a obraz mogę edytować i pracować na nim. Przesyłać jako screeny do uczniów”.
Więcej uczniów na lekcjach i mniej rodziców w szkole
Nauczyciele zwracają również uwagę na wyższą frekwencję uczniów na zajęciach: “Mam kilka godzin terapii pedagogicznej w technikum. Są planowane po lekcjach, uczniowie często dojeżdżają do szkoły z dość daleka, więc frekwencja była słaba. Teraz jest trzykrotnie lepsza, bo nie muszą lecieć na autobus, bo im się chce, może także to, że każdy jest u siebie i np. wie, że kolega nie podejrzy jak rozwiązuje zadanie i w związku z tym nie wstydzi się gdy coś pójdzie źle - może to wszystko sprawia, że w tego typu zajęciach model pracy zdalnej sprawdza się nieźle. Fakt, poświęcam na przygotowanie zadań więcej czasu, ale jestem zadowolona z tej formy zajęć”.I jeszcze jeden plus pandemicznej szkoły: zdalne spotkania z rodzicami i rady pedagogiczne online: “To jest bajka, mam nadzieję, że przynajmniej to zostanie na dłużej” - pisze jedna z nauczycielek.