Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".

x

Aktualności

W Krakowie będą inaczej uczyć matmy

25.05.2015

W Krakowie będą inaczej uczyć matmy
Nauczyciele dziesięciu krakowskich szkół i przedszkoli będą od września uczestniczyć w pilotażowym programie nauczania matematyki według metody opracowanej przez prof. Edytę Gruszczyk-Kolczyńską. Stanie się to za sprawą krakowskich radnych, którzy chcą, by pedagodzy przekazywali swoją wiedzę w sposób ciekawy i zrozumiały dla uczniów. 
 
Z niedawnego raportu Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że część nauczycieli matematyki nie jest przygotowana do wykonywania zawodu i skutecznie obrzydza swój przedmiot uczniom. Eksperci wykazali, że pedagodzy często nie posiadają umiejętności matematycznych i tych z zakresu dydaktyki przedmiotu. Nie potrafią uczyć np. rozwiązywania zadań nieschematycznych. Co gorsze nie znają metod, jak przekazać uczniom wiedzę matematyczną, czy wytłumaczyć jakieś zagadnienie. Instytut oceniał także wiedzę studentów matematyki, którzy niebawem trafią do pracy w szkołach. Wyniki są zatrważające. Okazuje, że potrafią oni rozwiązywać jedynie zadania polegające na odtwarzaniu wiedzy.

Trudności pojawiają się, gdy muszą wyjść poza znane sobie schematy, czy podjąć samodzielne decyzje. Wniosek jest oczywisty: skoro nauczyciele nie mają pewnych umiejętności, nie rozwiną ich również u swoich uczniów.

- W szkołach nie brakuje nauczycieli entuzjastów, ale często trafiają na przeszkody nie do przejścia: liczne klasy, brak pieniędzy na pomoce dydaktyczne lub uczniowie niezainteresowani nauką – mówi Jolanta Siwecka, prowadząca w Krakowie Centrum Nauczania Metis, uczące dzieci matematyki metodą MathRiders opracowaną przez specjalistów z Grupy Edukacyjnej Helen Doron.
 
Jej zdaniem nauczyciele w szkole często nie mają czasu, by zająć się indywidualnie każdym ze swoich trzydziestu uczniów. – Ja mam to szczęście, że mogę pracować z grupką maksymalnie ośmiu osób. Dzieci mogą wszystko same zbadać, wyciągnąć wnioski, przedstawić własne spostrzeżenia, które następnie są konsultowane w grupie. Małe grono sprzyja też nabieraniu pewności siebie, co potem procentuje w szkole – zauważa nauczycielka.

Matematyków broni również Krzysztof Cywiński z Zabrza. Sam jest z zawodu nauczycielem. W szkole uczył historii, ale szybko z tego zrezygnował i zaczął udzielać korepetycji z … matematyki. Jego metody nauki trafiają do najbardziej opornych uczniów. Zdaniem Cywińskiego nauczyciele nie wiedzą, jak uczyć, bo nikt na studiach im tego nie mówi. – Czy chciałaby pani, by operował panią lekarz edukowany przez profesorów, którzy nigdy nie trzymali skalpela w ręce? – pyta Cywiński. – Tymczasem nauczyciele są szkoleni przez osoby, które ze szkolną rzeczywistością mają niewiele wspólnego. Są świetnymi teoretykami, ale tylko teoretykami.

Jego obserwacje potwierdzają sami pedagodzy. Danuta Sterna z Centrum Edukacji Obywatelskiej i nauczycielka matematyki mówi wprost: - Podczas 25 lat mojej pracy nikt nie powiedział mi, jak matematyki uczyć ciekawie, nikt mi w tym też nie pomagał. Na studiach poznawaliśmy teorie Antona Makarenki i historię metodologii, z których raczej nic nam się nie przydało w przyszłej pracy z uczniami. Tak nieprzygotowani poszliśmy do szkół.

Matematyka do poprawki

Nic więc dziwnego, że matematyka wciąż zajmuje jedno z czołowych miejsc, na liście najbardziej nielubianych szkolnych przedmiotów. Z badań przeprowadzonych przez prof. Edytę Gruszczyk-Kolczyńską z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie wynika, że ponad połowa dzieci w wieku przedszkolnym ma zadziwiającą łatwość nabywania wiadomości i umiejętności matematycznych, a ich umysły są ukierunkowane matematycznie. Profesor twierdzi, że co piąty pięciolatek i co czwarty sześciolatek wykazują wybitne uzdolnienia matematyczne. Cześć dzieciaków traci je przekraczając próg szkoły. Zdaniem prof. Gruszczyk-Kolczyńskiej, po kilku miesiącach nauki tylko co ósme dziecko przejawia zdolności matematyczne.

- Osiem miesięcy nauki w klasie pierwszej wystarcza, by dzieci traciły radość uczenia się matematyki, poczucie sensu i stawały się mniej twórcze.  Już w kwietniu tylko co czwarte dziecko klasy pierwszej wykazuje uzdolnienia i zainteresowania matematyczne. W klasie licealnej już tylko troje, czworo uczniów – twierdzi prof. Gruszczyk – Kolczyńska.

To przeraża Agnieszkę, mamę sześcioletniego Kuby. Jej syn świetnie radzi sobie w świecie liczb. Potrafi dodawać i odejmować w granicach tysiąca. Zna tabliczkę mnożenia. Zaczyna dodawać ułamki. Zna się też na zegarku i pieniądzach. –I to wszystko miałoby zostać zaprzepaszczone w szkole? – dziwi się mama Kuby.

Korepetycje dla … przedszkolaka?

Rodzice coraz wyraźniej dostrzegają ten matematyczny problem i nie kryją swojego strachu przed posłaniem dziecka do szkoły. – Trzydziestoosobowe klasy i brak czasu na zajęcie się każdym uczniem indywidualnie. W takich warunkach dzieci szybko zniechęcają się do nauki – uważa pani Magdalena, mama pięcioletniej Uli. A mama sześcioletniego Kuby dodaje: - W szkole więcej czasu nauczyciele poświęcają dzieciom z problemami niż tym zdolnym.

Do tego dochodzi przeładowany – zdaniem rodziców - program i pobieżne przerabianie materiału, byle zdążyć do końca roku. – Szkoła wymaga teraz od dzieci dużo więcej niż kiedyś. Zadania z matematyki, które rozwiązuje córka w IV klasie, są moim zdaniem bardzo skomplikowane i dużo trudniejsze niż te, które ja pamiętam z podstawówki – zauważa pan Dariusz, tata dziesięcioletniej Mileny.

Inni podkreślają, że nie czują się na siłach lub nie mają czasu, by pomagać dziecku w lekcjach. Korzystają na tym korepetytorzy, którzy od czasu wprowadzenia obowiązkowej matury z matematyki mają prawdziwe żniwa. Na lekcje do Krzysztofa Cywińskiego z Zabrza zjeżdżają się uczniowie z całego Śląska. – Mam ich całe tabuny – nie kryje korepetytor. Z kolei w Centrum Nauczania Metis najliczniejszą grupą uczniów są … przedszkolaki. Realizowany tam program MathJogs jest przeznaczony już dla czterolatków i bazuje na nauce poprzez zabawę.

- Jeśli ma się dobre podstawy, to później jest łatwiej w życiu – przekonuje Pani Alicja. Jej pięcioletnia córka Jagoda od kilku tygodni jest „uczennicą” Centrum Nauczania Metis. Małej Jagódce radość sprawia wszystko, co można policzyć, dodać lub odjąć. Ula, rówieśnica Jagody, również czuje się znakomicie w świecie liczb. Jej rodzice szybko to zauważyli i posłali córkę na lekcje do Metisa. – Nie wiem, co Ula będzie robić w przyszłości, ale wiem jedno: matematyka na pewno jej się przyda – mówi pan Magda, mama Uli.

Dzielenie i odejmowanie na minusie

Matematyczną mizerię w naszym kraju najlepiej chyba obrazują wyniki wszelkich testów kompetencyjnych, na których matematyka zwykle wypada słabo lub bardzo słabo. W ubiegłym roku maturę z tego przedmiotu oblało ponad 25 proc. maturzystów. 

Ogólnopolskie Badanie Umiejętności Trzecioklasistów co roku pokazuje, jak bardzo nauka matematyki szwankuje już na początkowym etapie nauczania. Uczniowie nieźle radzą sobie zwykle z dodawaniem. Zdecydowanie gorzej idzie im odejmowanie, a najgorzej dzielenie (ma z nim problem aż 60 proc. trzecioklasistów). – Mnie te wyniki wcale nie zaskakują – mówi Dagmara Kaczmarczyk, mama ośmioletniego Tomka, która na własnej skórze przekonała się, jak szkoła przeszkadza dzieciom w kształceniu. Zanim Tomek poszedł do pierwszej klasy potrafił już dodawać i odejmować i bez zająknięcia recytował z pamięci tabliczkę mnożenia. Po ponad dwóch latach nauki w szkole wszystko zapomniał, a matematyka przestała być jego ulubionym przedmiotem. – Po prostu nudzi go rozwiązywanie w kółko podobnych do siebie zadań – zauważa pani Dagmara.
 
           Kształcenie zintegrowane bez sensu? 

Dlaczego dzieci po przyjściu do szkoły przestają wykazywać zdolności matematyczne? Zdaniem prof. Gruszczyk-Kolczyńskiej przyczyną jest plaga przeciętności, z jaką mamy do czynienia w szkole. Zdolne dzieci prędko dowiadują się, że nie warto szybko rozwiązywać zadań, bo będą się nudzić lub dostaną do rozwiązania kolejne podobne zadanie. Dowiadują się też, że nie warto wyrywać się do odpowiedzi, bo to przeszkadza w prowadzeniu lekcji i nie warto też proponować innych, lepszych metod rozwiązania zadania, bo i tak nie zostanie to docenione.

- Zdolne dzieci, które zwykle przy okazji są wyjątkowo wrażliwe, szybko równają do średniej, bo bardzo zależy im na akceptacji środowiska – twierdzi prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska. - O dzieciach z zespołem Aspergera (rodzaj autyzmu – red.) mówi się, że są uzdolnione matematycznie. To dlatego, że one po prostu są odporne na działania socjalizacyjne, wszystko spływa po nich jak po kaczce i dzięki temu nie zatracają swoich zdolności.

Jak sprawić by nie traciły ich również pozostałe dzieci? Zdaniem prof. Gruszczyk-Kolczyńskiej pierwszym krokiem powinno być wydzielenie edukacji matematycznej z kształcenia zintegrowanego, bo nauczyciele często na rzecz języka polskiego i przyrody skracają czas edukacji matematycznej. A na matematykę w I klasie, powinno się przeznaczyć co najmniej cztery godziny lekcyjne w tygodniu. Poza tym – według profesor - w kształceniu zintegrowanym integruje się często to, czego zintegrować nie sposób. - W zeszycie ćwiczeń autorzy umieścili zadanie: dzieci mają ustalać ciężar wybranych wyrazów, kierując się informacjami o umownym ciężarze samogłosek i spółgłosek, a potem uporządkować wyrazy według ich ciężaru. Podobne absurdalne pomysły zaburzają u dzieci rozwój poczucia sensu, bodaj najważniejszego nośnika inteligencji – zauważa profesor.

                       Sprawdzona metoda 

Taką gwarantuje program opracowany przez prof. Edytę Gruszczyk-Kolczyńską, wprowadzony w wielu polskich placówkach. Zachwalają go m.in. chorzowskie, łódzkie, czy koszalińskie szkoły. Teraz krakowscy radni chcą, by nowa metoda znana była też nauczycielom z Krakowa. Dlatego przygotowali uchwałę, na podstawie której pilotażowo w dziesięciu placówkach oświatowych: szkołach i przedszkolach stworzone zostaną odziały i klasy z rozszerzonym programem edukacji matematycznej. 

- Działania, które mają podnieść poziom nauczania matematyki oraz wspierać rozwój dzieci matematycznie uzdolnionych to konieczność. Jeśli chcemy, by krakowscy uczniowie polubili matematykę, uczyli się jej i wybierali studia techniczne trzeba dokonać zmian w sposobie nauczania – mówi Agata Tatara, radna PiS.

Autorski program prof. Edyty Gruszczyk - Kolczyńskiej zostanie udostępniany przedszkolom oraz szkołom bezpłatnie i będzie realizowany podczas planowych zajęć z uczniami. Nie wymaga więc dodatkowych nakładów finansowych. Osiągnięcia dzieci poddawane będą systematycznej obserwacji i ewaluacji. Nadzór merytoryczny nad projektem sprawować będzie autorka programu.

Placówki od czerwca będą mogły zgłaszać chęć udziału w programie. O tym, które z nich ostatecznie będą pracować zgodnie z założeniami prof. Gruszczyk-Kolczyńskiej ma zadecydować kolejność zgłoszeń.


Agnieszka Karska
 

Dodaj komentarz

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

RANKINGI szkół

Ranking krakowskich szkół podstawowych 2022

RANKINGI szkół

Ranking warszawskich szkół podstawowych 2022

Szkoły podstawowe

Te krakowskie szkoły wypadły najlepiej na egzaminie z matematyki 2022

Szkoły podstawowe

Te krakowskie szkoły wypadły najlepiej na egzaminie z j. angielskiego 2022

Ukraińscy uczniowie w Polsce

Baza darmowych materiałów dla uczniów z Ukrainy i polskich nauczycieli

Newsletter

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na newsletter.

  • najczęściej
    czytane
  • najczęściej
    komentowane

made in osostudio