Aktualności

Centralna Komisja Egzaminacyjna wspólnie z resortem edukacji zdecydowała, że uciekający przed wojną ukraińscy uczniowie, którzy zostali zapisani w Polsce do ósmych klas będą musieli przystąpić do polskiego egzaminu ósmoklasisty. To warunek ukończenia szkoły podstawowej i przepustka do rekrutacji do szkoły średniej.

Od samego początku najwięcej kontrowersji budził pomysł, by dzieci z Ukrainy po zaledwie kilku tygodniach nauki zdawały egzamin z języka polskiego po polsku. CKE zdecydowała się jedynie na przetłumaczenie poleceń do zadań, ale same teksty zamieszczone w arkuszu, w tym fragment lektury nie zostały przełożone na ukraiński. Uczniowie musieli też po polsku odpowiadać na pytania i w tym języku napisać rozprawkę lub opowiadanie. Na napisanie całego testu dostali 210 minut, a do pomocy słowniki ukraińsko-polskie.

- Na egzaminie z języka polskiego sprawdzamy znajomość języka polskiego, i nie da się tego sprawdzić w języku ukraińskim - argumentował w rozmowie z “Miastem Pociech” dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

Wiemy już z jakimi zadaniami musieli zmierzyć się ukraińscy uczniowie.

Na początek dostali do przeczytania fragment “Opowieści wigilijnej” Charlsa Dickensa. Następnie musieli odpowiedzieć na kilka pytań sprawdzających zrozumienie przeczytanego tekstu. Mieli też napisać krótko o tym, dlaczego Scrooge czuł się u swojego siostrzeńca Freda jak u siebie w domu, a następnie podać dwa przykłady na potwierdzenie tego, że główny bohater powieści Dickensa stał się dobrym pracodawcą.

Następnie mieli rozstrzygnąć czy zdanie “Po pięciu minutach Scrooge czuł się jak u siebie w domu jest: zdaniem pojedynczym; równoważnikiem zdania; zdaniem złożonym podrzędnie; czy też zdaniem złożonym współrzędnie.

Potem trzeba było napisać (oczywiście po polsku) zaproszenie na uroczyste otwarcie wystawy poświęconej “Opowieści wigilijnej” (Uwaga - ostrzegli uczniów autorzy arkusza - Pisownia i interpunkcja zostanie wzięta pod uwagę podczas oceny odpowiedzi).

CZYTAJ TAKŻE:
W Krakowie będzie problem z dostaniem się do liceum. Co z uczniami z Ukrainy?





Kolejne pytania odnosiły się do fragmentu tekstu popularnonaukowego pt. “CZY CIEKAWOŚĆ POMAGA W NAUCE?”. Zadaniem uczniów było napisanie streszczenia zamieszczonego tekstu; wyjaśnienie znaczenie słów: “ciekawość to pierwszy stopień do… wiedzy” oraz wyrażenie swojej opinii na temat tego czy “ciekawość ułatwia, czy komplikuje życie?” .

Potem przyszedł czas na ortografię i gramatykę.

W którym z wyrazów “ó” nie wymienia się na “o” zapytali egzaminatorzy: głód; rozwój; mózgu; czy może twórcze?

Następnie należało wskazać, czy podkreślony w zdaniu rzeczownik "edukację" występuje w celowniku czy bierniku oraz jaką pełni funkcję: dopełnienia czy podmiotu.

Na koniec autorzy arkusza zaproponowali uczniom dwa tematy wypracowań. Ale uwaga! Ich treść nie została przetłumaczona na język ukraiński. Tak jakby eksperci z CKE z góry założyli, że uczniowie nie znający języka polskiego i tak mają marne szanse na napisanie rozprawki lub opowiadania liczącego minimum 150 polskich słów, nawet jeśli będą wiedzieli o czym mają pisać.

Pierwszy temat brzmiał: Napisz rozprawkę, w której rozważysz, czy warto bronić tego, co dla człowieka jest ważne. W argumentacji odwołaj się do dwóch wybranych utworów literackich.

Drugi: Wyobraź sobie, że masz okazję przenieść się do świata jednego z utworów literackich. Napisz opowiadanie o swojej przygodzie w tym świecie.

O tym, że zmuszanie uczniów z Ukrainy do pisania egzaminu z języka polskiego jest absurdalnym pomysłem od tygodni próbują przekonać eksperci zajmujący się edukacją. W połowie kwietnia 123 osoby i organizacje podpisały i wysłały list do premiera oraz liderek i liderów partii politycznych, w którym wzywali do podjęcia wszelkich możliwych działań i wykorzystania wszystkich dostępnych narzędzi, aby egzamin po ósmej klasie dla uczniów z Ukrainy został odwołany lub przeprowadzony na odrębnych zasadach.

“Oto przykład antypolskiego, a przez to w rzeczywistości antyukraińskiego stanowiska bezrefleksyjnych "ekspertow" - odpowiedział im na Twitterze minister edukacji Przemysław Czarnek. - Jesteśmy ministerstwem, organami nadzoru i organami prowadzącymi szkół w polskim systemie oświaty. A dziećmi ukraińskimi opiekujemy się równolegle. Nie odwrotnie".