ZNP walczy o przeprowadzenie testów na obecność koronawirusa wśród wszystkich pracowników szkół i przedszkoli. List z apelem w tej sprawie został wysłany do premiera Mateusza Morawieckiego. Jak podkreślają związkowcy “obowiązkiem państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa w systemie edukacji. To podstawowe zadanie rządu szczególnie w czasie trwającej epidemii. Dlatego w trosce o zdrowie i życie uczniów i nauczycieli domagamy się dostępu do testów na obecność koronawirusa dla pracowników szkół, przedszkoli i placówek oświatowych. Zwiększenie liczby testów zaleca Światowa Organizacja Zdrowia. Zastosowanie ich w grupie pracowników oświaty pozwoli uniknąć tworzenia się nowych ognisk zakażenia koronawirusem w sektorze edukacyjnym”.
W połowie maja na przetestowanie wszystkich pracowników żłobków i przedszkoli zdecydowała się Łódź. Niepokojące wyniki (u niemal 15 proc. przebadanych stwierdzono obecność przeciwciał jakie produkuje organizm po pewnym czasie od zakażenia) sprawiły, że miasto nie otworzyło od poniedziałku szkół dla uczniów klas I-III, czekając na dokładniejsze testy.
W całej Polsce przybywa też placówek, które są ponownie zamykane po wykryciu wirusa u pracowników. Ostatnio miało to miejsce w przedszkolu w Szczecinie, w przedszkolu w Stobnie Siódmym (woj. wielkopolskie) oraz w przedszkola w Duczkach w gminie Wołomin.
Rząd nie chce się jednak zgodzić na masowe testowanie nauczycieli twierdząc, że takie działanie jest pozbawione sensu, gdyż wyniki mają ważność trzy do czterech dni.
Dariusz Piontkowski, minister edukacji w wywiadzie dla telewizji Polsat News stwierdził, że nie widzi potrzeby testowania nauczycieli. - Zarówno nauczyciele, jak i dzieci nie mogą zdradzać objawów epidemicznych, jeśli biorą udział w zajęciach. Powinna być badana temperatura, co jest standardową czynnością pojawiającą się w innych miejscach - stwierdził minister Piontkowski.
Oliwy do ognia dolał właśnie minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski. Falę oburzenia wywołał jego wywiad dla radia RMF, w którym tłumaczył, dlaczego państwo sfinansuje testy na koronawirusa wszystkim pracownikom sezonowym przyjeżdżającym z zagranicy do pracy przy zbiorach. - Jak wytłumaczy pan nauczycielom w szkołach czy przedszkolach, że oni nie będą badani na koszt państwa, a pracownicy sezonowi owszem? - zapytał ministra dziennikarz Marcin Zaborski.
W odpowiedzi usłyszał: - Ci pracownicy przyjeżdżają także po to, aby nauczyciele mieli co jeść.
Ardanowski zaznaczył też, że wystąpił z apelem do Polaków, którzy nie mają pracy lub prawa do zasiłku, by popracowali kilka lub kilkanaście dni u rolników. Zaznaczył, że apel dotyczy również młodzieży oraz tych nauczycieli, którzy obecnie nie pracują z powodu epidemii.